Stanisław Bobowicz, Wspomnienia z pracy w Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Jarocinie, cz. II
WPROWADZENIE
Przedstawiam Państwu drugą część wspomnień Stanisława Bobowicza, w latach 1945-1951 funkcjonariusza Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego z Jarocina.
Więcej szczegółów zobacz Stanisław Bobowicz. Wspomnienia z pracy w Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Jarocinie, cz. I
WSPOMNIENIA
Stanisława Bobowicza ze służby w organach MO i SB na terenie województwa poznańskiego w latach 1945-1968, cz. II.
Z tytułu powierzonej mi pracy coraz częściej stykałem się z materiałami o charakterze politycznym, coraz bardziej poznawałem różne środowiska polityczne, ułatwiało mi to w nabywaniu świadomości politycznej, wyrabianiu światopoglądu i oceny napływających masowo materiałów jak: ulotki, anonimy, paszkwile szeptanej propagandy, a nawet wyroki śmierci anonimowo kierowane do działaczy politycznych. Dobra ocena materiałów i trafne zakwalifikowanie środowiska z którego mogą te materiały pochodzić – ułatwiało szybkie wykrycie sprawców ulotek, anonimów i innych paszkwili, którymi walczyło podziemie. Okres ten był bardzo obfity w wydarzenia, które z godziny na godzinę przynosiły nowe niespodzianki. Podziemie i bandy o różnym zabarwieniu nie dawały nam wypoczynku. Nie było dnia ani nocy by nie było meldunków o napadach, pobiciach, czy rabunku. Bandy rozprawiały się okrutnie kiedy dostały w swoje ręce funkcj[onariuszy] MO lub UB, a nawet działaczy i aktywistów partyjnych.
Grasujących band na terenie powiatu Jarocińskiego było sporo jak: banda „Błyska”, „Bora”, „Sabiny”, „Bażanta” i wiele innych o zabarwieniu rabunkowym, które rabowały mienie państwowe i społeczne. Nie dawały spokoju ludności. Często były napady i rabunki sklepów spożywczych i mięsnych będących w prywatnym posiadaniu. Niezależnie od zorganizowanych band na terenie powiatu było wiele indywidualnych posiadaczy broni palnej, którą wykorzystywano do celów osobistych, jak porachunków osobistych, kłusownictwa itp. Takich indywidualnych posiadaczy broni było najtrudniej ujawnić.
Obok tych grup bandyckich o wyraźnych zabarwieniach działały też inne grupy młodzieżowe jak: „Orlęta”, „Młoda Polska” na terenie Gimnazjum w Jarocinie i inne grupy bez określonych celów. Na terenie Żerkowa. Było takich grup więcej wspominam tylko o tych które zostały wykryte w wyniku mojej pracy operacyjnej.
Praca operacyjna podobała mi się, miałem dobre wyniki, które wysoko były oceniane przez kierownictwo PUBP i w miarę postępu obciążano mnie nowymi obowiązkami i odpowiedzialnością. Szybko awansowałem z Młodszego Referenta na Referenta, Starszego Referenta i kierownika Sekcji Społeczno-Politycznej przy PUBP Jarocin.
Cieszyłem się, że powierzono mi Sekcję w której byli dobrzy zdyscyplinowani ludzie, na których zawsze mogłem liczyć i wykonać każde powierzone mi zadanie. Były też częste zmiany kadrowe, jedni szybko awansowali – powierzano im wyższe odpowiedzialne funkcje, inni mało doświadczeni, wrażliwi szybko zniechęcali się i odchodzili na własną prośbę, byli też tacy, którzy musieli odejść jako element przypadkowy. Do najbardziej zdyscyplinowanych oddanych ojczyźnie należy zaliczyć: Ludwik[a] Szymkowiak[a], Jerz[ego] Minicki[ego], Zygmunt[a] Kozłowski[ego], Stanisław[a] Borut[ę], Andrzej[a] Jakubowski[ego], Francisz[ka] Jankowiak[a], Michał[a] Sobczak[a], Stefan[a] Michalski[ego] i wielu innych, których nazwisk już nie pamiętam. Ludwik Szymkowiak szybko w niedługim czasie awansował na Szefa PUBP. I był dobrym przełożonym, oraz dobrym patriotą Ojczyzny.
W okresie przed Referendum na terenie powiatu Jarocin notowaliśmy dużą żywotność z jednej strony partii PPR i stronnictw politycznych, a z drugiej strony reakcyjnego podziemia i band polityczn[nych] i zbrojn[ych]. Polska Partia Robotnicza pod kierownictwem I sekretarza KP [Komitetu Powiatowego] PPR w Jarocinie St[efana] Szczepańskiego, prowadziła szeroką agitację programu partii PPR. Odmienną działalność w tym czasie pod kierownictwem I sekr[etarza] KP [Komitetu Powiatowego] PPS [Józefa] Sołtysiaka prowadziła PPS, która obok agitacji swego programu, rozwijała szeroką kampanię werbunkową usiłując zdobyć ilościową przewagę w swych szeregach, nie zwracając uwagi na jakość tych członków, zwerbowanych do PPS. Sytuacja taka pozwoliła na przedostanie się do PPS wielu cwaniaków, kombinatorów politycznych, którzy jednocześnie byli członkami Mikołajczykowskiego PSL i PPS, oraz innych spekulantów, którzy byli wrogo ustosunkowani, stanowili potencjalną reakcję działającą z pozycji legalnej. Często też notowaliśmy powiązania z reakcyjnym podziemiem.
Opozycyjne ugrupowania i wrogie podziemie przy wsparciu band kolportowało ulotki, anonimy pogróżkowe, wrogą szeptaną propagandę zmierzającą do kompromitowania działaczy i przywódców państwowych. Działalność ta na terenie pow. jarocińskiego najczęściej miała zabarwienie WIN-owskie i WRN-owskie.
Po napadzie przez bandę „Otto” na PUBP w Kępnie, na terenie powiatu jarocińskiego coraz częściej napływały anonimowe telefony z ostrzeżeniami zapowiadające napad na PUBP Jarocin. Były to próby zastraszenia i wymęczenia nas w stałym ostrym pogotowiu.
Lekceważyć tych informacji nie można było, bowiem w tym czasie banda w barbarzyński sposób zamordowała Referenta Gminnego gminy Jaraczewo [Józefa] Kordusa. Najpierw podstępnie banda podszywając się pod Urząd Bezpieczeństwa, wciągnęła Referentów Gminnych Kordusa i [Jana] Tomaszczaka w zasadzkę, po zatrzymaniu ich Referenta Kordusa bandyci uwiązali za nogi do konia i włóczyli po zamarzniętej roli tak długo do puki [powinno być: dopóki] było jeszcze co włóczyć – resztę zwłok ukryli tak, że ich już nie odnaleziono. Natomiast Referenta Tomaszczaka bandyci zbili i wypuścili żywego, prawdopodobnie po to by przekazał nam jak zginoł [powinno być: zginął] Kordus i co nas czeka – miało to być ostrzeżenie dla funkcj[onariuszy] PUBP i MO.
W tym okresie notowaliśmy wiele faktów pobicia przez bandę funkcjonariuszy MO i PUBP. Bandyci znęcali się również na pracownikach Komitetu Partii, bili żony funkcjonariuszy i aktywistów. Były takie fakty, że bandyci ostrzygli głowy kobietom tylko za to, że były żonami lub czł[onkami] rodzin funkcjonariuszy.
Banda „Błyska” charakteryzowała się tym, że biła funkcj[onariuszy] MO i PUBP. Pewnego razu zatrzymała 6-ciu funkcj[onariuszy] w gminie Mieszków, zabrano im broń, mundury i zbito wszystkich po czym jak na ironię w biały dzień wypuszczono ich w kalesonach. Fakt ten długo przeżywali, a młodsi, mniej odporni jak Olszewski i Jop zwolnili się do cywila.
Na szczególną uwagę w tym okresie zasługuje działalność PSL Mikołajczykowskiego. Stronnictwo to na terenie pow. jarocińskiego było silne i bardzo aktywne. W skład zarządu powiatowego PSL wchodzili: Ob. [Stefan] Cichy – Prezes, Ob. [Michał] Smolarek – Sekretarz, oraz aktyw powiatowy składający się z prezesów gminnych jak: Fr. Gajewski z Broniszewic – wójt gm. Czermin, Ratajczak – sołtys w Broniszewicach, ks. J[ózef] Kledzik proboszcz parafii Broniszewice, Jan Wdowczyk z gm. Goł[u]chów, Siejak z gm. Nowe Miasto, Kowalczyk z Noskowa, Bazelak z Potarzycy, Kozłowski z Broniszewic aktywny czł[onek] bandy, oraz wiele innych, których nazwisk już nie pamiętam. Przywódcą duchowym i inspiratorem wrogiej działalności był ks. Kledzik. Przekonałem się o tym osobiście na jednym z zjazdów powiatowych PSL, który odbył się w Witaszycach. Mimo szczegółowych kontroli udało mi się przedostać na salę obrad zjazdu i posłuchać tych wrogich wystąpień – najzajadlejszym wrogiem był ks. Kledzik, który był jako czł[onek] zarządu powiatowego (żadnej funkcji nie miał), ale nadawał ton całej działalności. Należy też nadmienić, że wym. utrzymywał kontakty osobiste z Mikołajczykiem, który odwiedził go kilka razy w Broniszewicach.
W nasilonym okresie działalności band do pomocy organom Bezpieczeństwa i MO przydzielono grupę Wojska WBW [Wojska Bezpieczeństwa Wewnętrznego]. Grupa ta była w stałym pogotowiu bojowym, prawie codziennie brała udział w pościgu za bandami. Warunki socjalno-bytowe tej grupy były bardzo prymitywne, nie mieli dobrego wyżywienia, spanie na piętrowych pryczach w bardzo ciasnym pomieszczeniu, brak ciepłej wody do utrzymania higieny osobistej. Często widziałem jak żołnierze siedząc na swych pryczach obierali wszy z koszul, wkładali je do butelki i podawali butelkę z pryczy na pryczę, przy czym żartobliwie mówili, że zbierają kontyngent. Mimo tak trudnych warunków Ci młodzi chłopcy nie załamywali się trudnościami – byli zawsze weseli, a w czasie alarmów błyskawicznie gotowi do wyjazdu w pościg za bandą.
Przed Referendum [Ludowym] kierownictwo więcej uwagi poświęcało nam. Sekretarze PPR i PPS przy PUBP organizowali częstsze pogadanki, spotkania z funkcj[onariuszami] MO z Kom[endy] Powiatowej, zapraszano sekretarzy Kom. Powiatowych z prelekcjami, organizowano spotkania z oficerami WP i działaczami aktywu powiatowego. W wyniku tej działalności przed Referendum złożyłem deklarację do PPR (leg. otrzymałem po Referendum). PPR uważałem w tym czasie za jedyną partię polityczną, której zależało na sprawiedliwej przyszłości narodu polskiego.
Stosunki pomiędzy funkcj[onariuszami] MO i PUBP układały się bardzo dobrze. Na szczeblu kierowniczym również nie było żadnych nieporozumień, względnie utrudniania sobie pracy – jak to częściej zdarzało się w latach późniejszych. Osobiście mam bardzo miłe wspomnienia z tamtych lat ze współpracy z funkcj[onariuszami] MO – szczególnie praca dobrze mi się układała z Komendantami Posterunków i kierownikami poszczególnych komórek w KP MO.
Na okres Referendum zostałem delegowany do miejscowości Góra w pow. Jarocińskim. Powierzono mi odpowiedzialność za przygotowania do Referendum, zabezpieczenie urny wyborczej, komisji i lokalu wyborczego. Do pomocy miałem przydzielonych funkcj[onariuszy] MO i 10-cioosobową grupę miejscowej młodzieży, grupę wojska w tym 2-ch oficerów, którzy zajmowali się prowadzeniem agitacji, zabezpieczaniem porządku na zebraniach gromadzkich, mieli też obowiązek w razie potrzeby udzielić mi pomocy w wypadku potrzeby.
Referendum na terenie gm. Góra jak również na terenie całego powiatu jarocińskiego przebiegało na ogół spokojnie. Wypadków godnych uwagi nie zanotowano. Polecenia jakie otrzymałem w związku z zabezpieczeniem Referendum wykonałem sumiennie za co Sekretarz KP PPR Tow. Szczepański i Szef PUBP złożyli mi podziękowanie.
Po Referendum nadal nie malały ataki band i reakcyjnego podziemia, które zmieniło tylko trochę formy swego działania. Można było to zauważyć z treści ulotek, anonimów i szeptanej propagandy, która była ukierunkowana obok pogróżek i szkalowania działaczy na oderwanie chłopów od ziemi, którą otrzymali z reformy rolnej. Pod wpływem działalności podziemia częste były wypadki, że rolnicy pod strachem oddawali ziemię, którą otrzymali z reformy. Ta nowa forma walki podziemia miała ogromne znaczenie w układzie gospodarczym powiatu jarocińskiego, gdzie w wyniku reformy rolnej (36 majątków ziemskich zmieniło swych właścicieli) sekcja do spraw gospodarczych jak i inne przy PUBP miały pełne ręce roboty.
Źródło: Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej.
KOMENTARZ
Stanisław Bobowicz, jak sam podkreślał, szybko awansował w hierarchii bezpieki. W krótkim czasie został kierownikiem referatu V PUBP zajmującego się inwigilacją środowisk społecznych i partii politycznych. W swoich wspomnieniach konsekwentnie używa na określenie oddziałów podziemia niepodległościowego i innych grup antykomunistycznych słowa „banda” albo „reakcyjna banda”. Wymienia kilka oddziałów, które operowały na terenie powiatu jarocińskiego. Są to oddział kpt. Jana Kempińskiego „Błyska”, ppor. Zygmunta Borostowskiego ps. „Bora”, czy Sabiny Chojeckiej ps. „Róża” z Szymanowic, której grupa wchodziła w skład oddziału Gedymina Rogińskiego ps. „Dzielny”. Pojawia się w jego tekście także oddział „Bażanta”, o którym źródła milczą. Nie zapomina także o organizacjach młodzieżowych, m.in. o „Orlętach” oraz „Młodej Polsce”, z którymi to nazwami pierwszy raz mam styczność. Nie ma ich w żadnych oficjalnych wykazach. Nawiązuje także do Żerkowa, gdzie działała powiązana z Marianem Rączką ps. „Kościuszko” organizacja młodzieżowa „Biała Róża” Więcej o śledztwie przeciwko członkom „Białej Róży” w artykule Zakrwawiona „Biała Róża” – prezent od UB
W dalszej części autor ma bardzo trafne spostrzeżenia dotyczące partii i stronnictw politycznych działających po 1945 r. na terenie powiatu jarocińskiego. Wskazuje na problemy PPS i duże wpływy mikołajczykowskiego PSL. Unika natomiast podkreślenia słabych początkowych wyników werbunkowych PPR. Zwraca także uwagę na problemy i trudy, jakie muszą znosić funkcjonariusze UB i żołnierze Wojsk Wewnętrznych będący w stałym pogotowiu bojowym. Świadczy to o tym, że nasz powiat nie należał do „spokojnych”, a ludzie otwarcie przeciwstawiali się komunistom.
Bobowicz podaje przykład zamordowania w listopadzie 1945 r. przez oddział „Dzielnego” Józefa Kordusa, referenta gminnego UB w Jaraczewie. Nie do końca to, co napisał, jest prawdą. Na potwierdzenie tego zacytuję oficjalny raport UB oparty na zeznaniach drugiego ocalałego referenta UB Jana Tomaszczaka, który po czterech dniach pobity dotarł do UB w Jarocinie:
Na skutek doniesienia o istnieniu bandy w okolicach Skoraczewa w gm. Jaraczewo i o mocno przesadzonej liczbie tychże, wybrał się osobiście wraz z funkcjonariuszem Kordusem w wymienioną okolicę, by stwierdzić faktyczny stan rzeczy. Przejeżdżał od miejscowości do miejscowości i wszędzie otrzymywał wiadomość, że byli kilka godzin temu. Dojechał do miejscowości Chwalęcin i tu podczas rozmowy z jakimś przygodnym człowiekiem został osaczony przez 40 do 50 bandytów. […] Obaj byli zaopatrzeni w inne dokumenty i na skutek tego już miano ich zwolnić, gdy nagle zjawiła się jakaś postać człowieka w tej bandzie, który zwracając się do Kordusa mówił Ty Kordus ja ciebie szukam, ja za tobą dawno chodzę – Chłopcy to są z bezpieczeństwa. Wkrótce zabrano się do maltretowania […]. W toku podziału, który nastąpił przed wymarszem, zabrano Kordusa w inne miejsca tak, że drugi raz już jego Tomaszczak nie widział. Banda przejeżdżała przez Nowe Miasto, Witowo, Pięczkowo, Pogorzelicę […]. Banda widząc beznadziejny stan Tomaszczaka porzuciła go na łaskę losu.
Działalność oddziału „Dzielnego” opisałem w artykule Działalność oddziału Gedymina Rogińskiego ps. „Dzielny” na terenie powiatu jarocińskiego w latach 1945-1946
Oddział „Błyska” nie mógł też zbić sześciu funkcjonariuszy w Mieszkowie, jak chce tego Bobowicz, ponieważ nie operował na tym terenie.
Drugą część wspomnień kończą relacja z Referendum Ludowego oraz zagadnienia reformy rolnej.
Opracowanie: Tomasz Cieślak