Krótko po zakończeniu II wojny światowej w Jarocinie dokonano kolejnego morderstwa. Tym razem kule nie dosięgnęły znienawidzonego Niemca, czy przeciwnika ówczesnej władzy, ale funkcjonariusza Urzędu Bezpieczeństwa. Dnia 1 września 1945 r. około godziny 2300, kiedy kierownik Sekcji IV PUBP w Jarocinie Władysław Gromadziński wracał rowerem ze służby do domu, został ciężko raniony przez, jak to wówczas propaganda komunistyczna podała, „bandytów”. W domyśle chodziło o żołnierzy podziemia niepodległościowego, którzy według narracji komunistów mieli go zamordować. Ta oficjalna, kłamliwa informacja funkcjonowała do czasu otwarcia archiwów bezpieki.
Prawdę o okolicznościach tego morderstwa znali jednak współpracownicy Gromadzińskiego z jarocińskiego UB, ale przez lata wygodniej im było kłamać. Na podstawie odtajnionych archiwaliów udało się ustalić, że w wyniku odniesionych ran Gromadziński wkrótce zmarł. Złapano, o czym nie poinformowano społeczeństwa, sprawców tego morderstwa. Okazali się nimi trzej żołnierze radzieccy: Msiejenko, Gawryczenko i Awrmienko. Podejrzani o ten czyn Sowieci zostali ujęci przez UB już dwa dni później. Wytoczono im śledztwo, które prowadziły Sekcja VIII jarocińskiej bezpieki, a także prokuratura radziecka. O wynikach śledztwa nie mamy żadnych wiarygodnych informacji, ponieważ całą dokumentację zabrała strona sowiecka.
Sprawa miała jednak swoją dalszą historię. Cztery dni po tym wydarzeniu, prawdopodobnie w akcie zemsty, ciężko raniona została Maria Gromadzińska, matka Władysława. Ponownie sprawcą okazał się żołnierz radziecki, który został natychmiast zatrzymany i odtransportowany do prokuratora radzieckiego w Poznaniu. Kim był i jakie były motywy jego działania, nie jest do końca jasne.
Komunistyczna propaganda, wyczuwając okazję, postanowiła skorzystać na tragicznej śmierci funkcjonariusza UB. Z Gromadzińskiego zrobiono bohatera, który zginął na posterunku, utrwalając władzę ludową, a zbrodnię przypisano podziemiu. Ani słowa o Sowietach. Taki obraz wydarzeń przetrwał w lokalnej świadomości przez kolejne 65 lat.
Epilog
Według wywiadu Armii Krajowej, który inwigilował UB w Jarocinie w ramach akcji „Ż”, Gromadziński pracował w sekcji IV jarocińskiego Urzędu Bezpieczeństwa, która zajmowała się „ochroną” gospodarki, czyli inwigilowała zakłady przemysłowe i handlarzy. Kierownikiem sekcji miał być Franciszek Wojtyra. Według agenta wywiadu AK, Gromadziński miał pracować w UB tylko i wyłącznie dla korzyści materialnych, które miały być ważniejsze, jak dobro służby. Traktował pracę w bezpiece jak normalną pracę zawodową.
Jakie były motywy tej zbrodni, tego jeszcze nie wiemy, ale z każdym dniem dowiadujemy się więcej.
Autor: Tomasz Cieślak
Bibliografia:
Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej.