Porucznik Władysław Orłowski – pierwszy szef UB w Jarocinie
Tajemnice jarocińskiej bezpieki były pilnie strzeżone przez prawie 70 lat. Nadszedł już najwyższy czas na ich ujawnienie. Żeby dobrze zrozumieć funkcjonowanie państwa komunistycznego, także na poziomie powiatu, musimy przyjrzeć się dokładnie metodom stosowanym przez jej funkcjonariuszy, jak również pracowników tajnej policji politycznej. Życiorysy i losy wielu z nich są bardzo skomplikowane i umykają łatwym interpretacjom. Przyjrzyjmy się kilku z nich. Postacią, od której zaczynam, jest Władysław Orłowski, pierwszy szef Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Jarocinie. Warto przypomnieć, że niemieckim starostą okupacyjnym był Peter Orlowski, ale w tym przypadku zbieżność nazwisk jest zupełnie przypadkowa…
Władysław Orłowski urodził się 25 czerwca 1909 r. w Stanisławowie. W okresie II RP to piękne miasto pełniło funkcję stolicy województwa. W tamtejszej szkole ukończył siedem klas. W latach 1921-1925 był uczniem w orkiestrze 19. Pułku Piechoty Odsieczy Lwowa. Po powrocie do Stanisławowa, w latach 1925-1929 pobierał naukę w Konserwatorium Muzycznym. W latach 1929-1931, już jako muzyk flecista, pracował w Teatrze im. Moniuszki we Lwowie. Kolejne lata (1931-1939) to okres służby w wojsku zapoczątkowany zaciągnięciem się do 48. Pułku Piechoty Strzelców Kresowych w Stanisławowie. Pod koniec lat 30. Orłowski przeszedł na kontrakt żołnierza zawodowego. Podczas kampanii wrześniowej 48. pułk walczył w okolicach Wisłoki i Sanu, ale nie ma informacji, jak wyglądał szlak bojowy Orłowskiego i jego losy podczas tej kampanii. Lata okupacji niemieckiej były dla niego nad wyraz łaskawe. Znając język ukraiński, od grudnia 1939 r. do czerwca 1941 r. pracował w nowo utworzonym ukraińskim Teatrze Dramatycznym im. Iwana Franki w Stanisławowie. W swoim życiorysie podał, że był tu zatrudniony do 1944 r., ale w momencie wkroczenia Niemców do Stanisławowa teatr został ewakuowany i ponownie uruchomiony dopiero w 1944 r. Nie wiemy zatem, co Orłowski robił między czerwcem 1941 r. a lipcem 1944 r., czyli przez trzy lata niemieckiej okupacji. Po ponownym wkroczeniu wojsk Armii Czerwonej do Stanisławowa, było to 27 lipca, Orłowski natychmiast zaciągnął się do stacjonującego tam batalionu szturmowego NKWD, obejmując funkcję dowódcy plutonu.
Warto w tym miejscu przypomnieć, jak zapisały się jednostki NKWD w Stanisławowie w momencie ataku III Rzeszy na ZSRR. Po agresji Sowietów na Polskę 17 września 1939 r. do miasta wkroczyły pierwsze jednostki tej zbrodniczej formacji. Natychmiast rozpoczęto sowietyzację zdobytych terenów, a NKWD siało powszechny terror, systematycznie aresztując i mordując polskich obywateli II RP. Zostali oni umieszczeni w trzech więzieniach administrowanych przez sowieckie organy na terenie obwodu stanisławowskiego. Po agresji III Rzeszy na ZSRR wycofujące się pospiesznie jednostki radzieckie w ciągu dwóch dni (22 i 23 czerwca 1941 r.) wymordowały w więzieniu nr 1 NKWD w Stanisławowie od 1200 do 2500 więźniów, głównie Polaków.
Dnia 11 października 1944 r. Orłowski opuścił NKWD i wstąpił do Ludowego Wojska Polskiego w Lublinie. Jako starszy sierżant został skierowany do Orkiestry Reprezentacyjnej Żandarmerii 4. Dywizji Piechoty. Służył w niej do 28 grudnia 1944 r. W tym dniu rozpoczął na własną prośbę naukę w Oficerskiej Szkole Polityczno-Wychowawczej, którą skończył zaledwie po 20 dniach (sic!) Dnia 17 stycznia 1945 r. przekazano go, jako w pełni uświadomionego komunistę, do dyspozycji Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie. W tym momencie zaczyna się historia, która nas najbardziej interesuje. Skąd pomysł, żeby wojskowego muzyka zaangażować do pracy na eksponowanym stanowisku w UB? Wrażenie na partyjnych towarzyszach musiało zrobić curriculum vitae kandydata, przede wszystkim jego służba w NKWD. Można również domniemywać, że posiadał wysoko postawionego patrona w strukturach MBP albo radzieckiej policji politycznej, który przetarł mu ścieżkę kariery w polskiej bezpiece.
Dnia 24 stycznia 1945 r. w Lublinie mianowano Orłowskiego kierownikiem ubeckiej grupy operacyjnej. Jej docelowym punktem dyslokacji miał być teren powiatu jarocińskiego. W skład grupy, obok Orłowskiego, wchodzili czterej funkcjonariusze UB: Zygmunt Kozłowski, Mieczysław Pluta, Kacper Bańka i Edward Kania. Kozłowski, mając 20 lat, został pierwszym kierownikiem Sekcji Walki z Bandytyzmem. Komórka ta odpowiadała za walkę z podziemiem niepodległościowym. Głównym zadaniem, jakie postawiono przed lubelską grupą operacyjną, było zorganizowanie Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Jarocinie. Orłowskiego przewidziano jako jego kierownika. Nominacja ta stała się faktem w dniu 18 marca 1945 r. Rozkazem MBP nr 45 mianowano go pierwszym szefem PUBP w Jarocinie. Funkcję swą sprawował krótko. W maju 1945 r., w wyniku ostrego konfliktu z Komendantem Powiatowym MO Czesławem Knapikiem, został odwołany do Poznania, z którego już do Jarocina nigdy nie powrócił. Między majem a październikiem 1945 r. pełnił funkcję kierownika Sekcji I WUBP w Poznaniu, by 1 listopada 1945 r. objąć funkcję starszego referenta, a później kierownika PUBP w Zielonej Górze. W zachowanym w IPN przebiegu służby Orłowskiego znajduje się również informacja, że rozkazem z 31 maja 1946 r. objął funkcję referenta sekcji IV Wydziału I oraz kierownika majątku w Pamiątkowie. Nie trudno zauważyć, że w żadnym z tych miejsc Orłowski nie pozostawał długo. Odpowiedzi na te wątpliwości należy szukać w jego aktach osobowych.
Osobę pierwszego komendanta UB w Jarocinie w niewybredny sposób scharakteryzował jego ówczesny przełożony major Stefan Antosiewicz, od listopada 1944 r. do kwietnia 1945 r. zastępca szefa WUBP w Lublinie, a od 4 kwietnia 1945 r. szef wielkopolskiej bezpieki. W jednej z charakterystyk napisał o Orłowskim: Nadmierna ambicja, politycznie wyrobiony, dość energiczny, mało zdyscyplinowany. Będąc początkowo kierownikiem PUBP w Jarocinie zorganizował Urząd BP w warunkach wówczas ciężkich, dobrze. Jednak przez swoją fałszywą ambicję zaniedbał się w pracy, skutkiem czego do Urzędu zakradł się chaos, wobec czego zawiesiłem go w czynnościach i przeniosłem na stanowisko kierownika Sekcji I WUBP. W związku z organizowaniem placówek na zachodzie wyznaczyłem go na kierownika PUBP w Zielonej Górze. Urząd zorganizował i pozostawił na możliwie dobrym poziomie, lecz w pracach operatywnych jest b. słaby. Lubi się bawić udając wielkiego człowieka. Nadużywa alkoholu. Wobec braku odpowiedniejszych sił, stawiam wniosek o zatwierdzenie go na stanowisko po. kierownika.
Dziennikarze „Gazety Jarocińskiej” w 1945 r., doceniając zaangażowanie Orłowskiego w utrwalanie władzy komunistycznej w Jarocinie i powiecie, wtórowali szefowi poznańskiej bezpieki złowieszczo pisząc w jednym z numerów gazety: Utworzenie Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego stało się momentem przełomowym dla pierwszych dni i tygodni życia naszego miasta powiatowego. Motorem tej pracy był i jest kierownik UBP por. Orłowski. Niestrudzony w działaniu i prawie, nie znający odpoczynku, pchnął swą energią życie organizacyjne i społeczne na nowe tory […]. W ogóle wszędzie – w każdej komórce życia polskiego naszego miasta widoczna jest działalność i istnienie Urzędu Bezpieczeństwa – tego ducha opiekuńczego naszego miasta.
Ciężka praca, ciągłe napięcie, wymagający bezgranicznego posłuszeństwa przełożeni, stres musiały odbić się na zdrowiu Orłowskiego. Dnia 6 kwietnia 1946 r. Komisja Lekarska skierowała go na 6-tygodniowy turnus sanatoryjny z powodu wybitnego osłabienia mięśnia sercowego, powiększenia serca oraz dużego stopnia nerwicy serca […]. Ostatecznie problemy zdrowotne były bezpośrednim powodem rozstania Władysława Orłowskiego z bezpieką. Taka jest oficjalna wersja, a jakie były prawdziwe powody? Możemy jedynie dzisiaj na ten temat spekulować. Władysław Orłowski odszedł z UB 12 września 1946 r. na własną prośbę. Prawie 30 lat później, w styczniu 1975 r. przeszedł na emeryturę, pracując wcześniej w Stoczni Szczecińskiej im. Adolfa Warskiego.
Autor: Tomasz Cieślak
Bibliografia:
Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej w Poznaniu, Teczka Akt Personalnych Władysława Orłowskiego.
„Gazeta Jarocińska” 1945 r.