Jarocin

Portal historyczny

 

 

Fragment kroniki ks. Wojciecha Lewandowskiego, proboszcza w Jarocinie, 1853

 

Dzień 18 sierpnia 1853 r. Uroczyste nabożeństwo odprawiło się za duszę śp. Walentego Koczorowskiego, który umarł na cholerę. Smutne to czasy były roku zeszłego podczas tego morowego powietrza cholery. Z Królestwa Polskiego przeszła do Pleszewa, a potem szosą przywędrowała do nas. Pierwszy umarł na cholerę 22 lipca, a ostatni 15 września [1852 r.], a więc dwa miesiące trwała. Najsrożej zaś panowała od 10 do ostatniego sierpnia tak w mieście, jak na folwarku Bogusław i pustkowiu Tumidaj. Umarło wszystkich katolików 172. Strach i prawie rozpacz opanowała wszystkich. Czasami wyglądało w mieście jakby gołe było. Tam idzie ksiądz katolicki z sakramentami św., tam lekarz, tam leci zapłakana córka z receptą do apteki, tu wynoszą jedną, drugą, trzecią, czwartą i piątą trumnę na cmentarz. Dzwony dzwonią bezustannie od rana do wieczora, tam znowu biegnie pasterz do chorego, tu załamuje ręce nieszczęśliwa żona, której mąż kona i pozostawia sieroty. Przetrwałem to wszystko, dopóki mi nie umarł przyjaciel kochany Walenty Koczorowski, Marcin Sachet nauczyciel i organista i bratowa moja Antonina. Wtedy i na mnie kolej przyszła. Trzy dni z największą choleryczną laksą chodziłem do chorych, aż nareszcie siły mnie opuściły i musiałem się na dobre położyć do łóżka. Lekarz Schmidt i szwagier mój Jan Chudera z Jankowa Zaleśnego, który dnia 20 sierpnia przybył, wsadzili mnie na wóz i zawieźli do Dębna. Jakim sposobem odzyskałem zdrowie za pomocą Boga opisałem sam w „Gazecie W. Xięstwa Poznańskiego”, którą załączam Nr 203. Parafią razem z kościołem zostawiłem Opatrzności Boskiej. Dzięki Najwyższemu, że ks. Nowacki komendarz z Goliny, drugi śp. Roch zastępował mnie podczas niebyłości i administrował śś. sakramentami chorych, chociaż miał już trzy parafie do opatrywania, to jest swoją, siedlemińską, wałkowską. Mszy św. nie mógł tutaj miewać. Dla tego prosiłem usilnie ks. Mizgalskiego, plebana w Wilkowyi, aby on lub jego wikaryusz ks. Wagner nie opuszczali moich owieczek i przynajmniej nabożeństwo dla nich aby raz w tygodniu odprawili. Mimo mojej prośby, a nawet wyraźnego nakazu Konsystorza, uczynić tego nie chciał tak, że biedna moja parafia od 20 sierpnia aż do 3 października r.z. [roku zeszłego] przez cały przeciąg mojej choroby ani jeden raz nie miała tej pociechy słuchać mszy św. i modlić się razem z kapłanem w tak ciężkim czasie. Cześć i wdzięczność ks. Nowackiemu, dobremu pasterzowi, a hańba ks. Mizgalskiemu i ks. Wagnerowi jako najemnikowi bez powołania i poświęcenia kapłańskiego.

Źródło:
Uwagi do kroniki kościoła katolickiego w Jarocinie spisane przez ks. W. Lewandowskiego proboszcza, Jarocin 2016.

 

Twórca projektu Twórca
Partnerzy
Jarocin Jarocin Jarocin Jarocin Jarocin Jarocin
Jarocin Jarocin Jarocin Jarocin Jarocin

Kategorie tematyczne