Jarocin

Portal historyczny

Tajemnica śmierci Antoniego Teicherta, właściciela „Grand Cafe Restaurant” w Jarocinie

Łódź, początek stycznia 1993 r., Prokurator Okręgowej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu zamawia z Opoczna do wglądu akta tamtejszego Sądu Rejonowego dotyczące uznania za zmarłego pochodzącego z Jarocina Antoniego Teicherta. Przegląda je i sporządza krótką notatkę urzędową. Dlaczego prokuratura w III RP zainteresowała się właśnie tą sprawą i kim był Antoni Teichert? Na te i inne pytania postaram się odpowiedzieć w poniższym artykule.

(Antoni Teichert s. Jana i Weroniki zd. Klinge, ur. 17 lutego 1885 r. w Grzebienisku, zm. w 1945 r. w Opocznie)

Śledztwo

Po upadku w 1989 r. systemu komunistycznego w Polsce podjęto, często nieudolne, próby rozliczenia się z mroczną przeszłością. Celem wszczętych, głównie w latach 90. śledztw, było osądzenie zbrodniarzy komunistycznych i rozwiązanie tysięcy zagadkowych zgonów, głównie z okresu stalinowskiego. Prokuratura w Opocznie, wpisując się w ten trend, prowadziła śledztwo w sprawie łamania praworządności i naruszenia praw człowieka przez byłych funkcjonariuszy Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Opocznie. W powyższych aktach „przechodziło” także nazwisko Antoniego Teicherta.

Antoni Teichert przed wybuchem II wojny światowej mieszkał w Jarocinie przy ul. T. Kościuszki. Był znanym przedwojennym restauratorem i właścicielem okazałej kamienicy, w której mieściła się słynna restauracja „Grand Cafe”. W grudniu 1939 r., podobnie jak setki innych mieszkańców powiatu jarocińskiego, został on wraz z całą rodziną wypędzony przez Niemców ze swojego miejsca zamieszkania. Cała rodzina Teichertów trafiła do Opoczna, podobnie jak wielu jarociniaków. Był to element wielkiej akcji wysiedleńczej z 9 grudnia 1939 r., dla której punkt zborny znajdował się w niedokończonych zabudowaniach klasztoru oo. Franciszkanów w Jarocinie.

Opoczno

W Opocznie rodzina Teichertów spędziła całą okupację, próbując stworzyć sobie namiastkę normalnego życia. I mimo tragedii oraz trudności, z powodzeniem im się to udawało. W 1941 r. zmarła Weronika Teichert, żona Antoniego. Po wkroczeniu do miasta wojsk sowieckich i przejęciu władzy przez komunistów, Teichert został w styczniu 1945 r. zabrany przez nieustalonych mężczyzn i wszelki ślad po nim zaginął. Nikt nie wiedział, co się z nim stało, i kto pozbawił go wolności. Rodzina przez lata podejrzewała, że mógł paść ofiarą działalności służb komunistycznych. Jako potencjalnych sprawców jego aresztowania, i w efekcie także zamordowania, wskazywano funkcjonariuszy UB z Opoczna. Tak przynajmniej podejrzewano w 1993 r. Sprawa jest o tyle zagadkowa, ponieważ Teichert (wszystko na to wskazuje), nie należał do żadnych organizacji konspiracyjnych, takich jak Armia Krajowa czy Narodowe Siły Zbrojne, których to członkowie byli po wojnie z całą bezwzględnością zwalczani przez komunistyczną bezpiekę. Jednak według niektórych źródeł miał on podczas okupacji niemieckiej podpisać Volkslistę oraz dysponować, jak na okres okupacji, sporym majątkiem… Znane są także przypadki wykorzystywania przez niego swojej uprzywilejowanej pozycji do pomocy Polakom z Opoczna i powiatu jarocińskiego, ale o tym w kolejnym artykule. Jak widać, w jego przypadku historia jest nie tylko „czarno-biała”. Mamy zatem więcej znaków zapytania niż odpowiedzi. Do Armii Krajowej należał za to jego syn Konrad, który przypłacił to po wojnie komunistycznym więzieniem.

Akta Sądu Rejonowego w Opocznie

Wracając do akt sprawy Sądu Rejonowego z Opoczna. Zawierały one, według wspomnianej notatki, wniosek córki Teicherta Ireny Kosowicz z 27 lutego 1957 r. o uznanie za zmarłego jej ojca oraz protokół przesłuchania syna Henryka Teicherta. Było to już po odwilży październikowej w 1956 r. i rodzina postanowiła ostatecznie poznać odpowiedź, co stało się z ich ojcem w 1945 r. Wcześniej bali się zemsty UB, ale mimo wszystko postanowili zrobić to dopiero dwanaście lat po zaginięciu…

Henryk Teichert stwierdził pod przysięgą w 1957 r., że ojciec został aresztowany przez UB w Opocznie na początku 1945 r., podobnie jak jego brat Konrad. Według Konrada, który miał przebywać z ojcem w jednym więzieniu, wygląd A. Teicherta miał wskazywać na stan zupełnego wyczerpania, i miało to być przyczyną jego śmierci w więzieniu. Na podstawie tych zeznań sąd postanowił uznać Antoniego Teicherta za zmarłego z dniem 1 stycznia 1956 r., ale nadal rodzina nie poznała okoliczności jego śmierci.

Według dzieci główną przyczyną aresztowania Teicherta była biżuteria i złoto, które posiadał przy sobie w chwili aresztowania, i to właśnie kosztowności miały go ostatecznie zgubić…, ale może była także inna przyczyna?

Stanisława Regina Gawłowska

Pikanterii sprawie dodaje fakt, że kilka lat wcześniej, tym razem przed Sądem Powiatowym w Opocznie, toczyła się podobna sprawa. Wnioskodawczynią była druga żona Antoniego Teicherta Stanisława Regina Gawłowska. Otóż Teichert krótko po śmierci swojej pierwszej żony poślubił 30 lipca 1942 r. w Opocznie Stanisławę Zwolińską. To ona już jako pani Gawłowska (nazwisko po kolejnym mężu) złożyła w sierpniu 1952 r. w Sądzie Powiatowym w Opocznie wniosek o uznanie swojego byłego już męża Antoniego Teicherta za zmarłego (sic!)

Pani Gawłowska musiała czekać dwa lata, zanim sąd wydał wyrok. W końcu doczekała się. Podczas tej rozprawy o uznanie za zmarłego udało się przesłuchać dwóch kluczowych świadków, do których dwa lata później nie dotarły dzieci z pierwszego małżeństwa, Irena Kosowicz oraz Henryk Teichert. Konrad zmarł w 1948 r.

Przed sądem jako pierwsza zeznawała Maria Morawska, która osobiście znała Teicherta, z racji tego, że podczas okupacji niemieckiej był właścicielem bufetu na stacji kolejowej w Opocznie. Według niej po wyzwoleniu w 1945 r. straż kolejowa zabrała Tajcherta ze stacji i zaprowadzili na Milicję. Około czerwca 1945 r. byłam na polu blisko cmentarza cholerycznego. Widziałam jak Puryk, obecnie nieżyjący, wiózł zwłoki na cmentarz i zaznaczył mi, że wiezie Tajcherta, równocześnie dodał, że nie będzie mówił na Polaków, że dla nich nic nie będzie. Zwłok z bliska nie widziałam. Wiem, że został pochowany pod drzewem.

Wersję te potwierdził Kazimierz Kozerawski, drugi świadek, który dodał: Znałem Tajcherta, prowadził bufet na stacji. Idąc w pole letnią porą miesiąca i roku nie pamiętam, widziałem że magistraccy woźni wieźli trumnę. Woźni sami mnie zaczepili i powiedzieli, że wiozą Tajcherta, zwłok jednak nie widziałem. Zeznania świadków wskazują, że nieżyjący wówczas Antoni Teichert podczas okupacji niemieckiej był majętną i znaną w Opocznie osobą.

Zastanawia tylko jedno zdanie: Nie będzie mówił na Polaków, że dla nich nic nie będzie…

Podwójnie uznany za zmarłego

Ostatecznie 29 stycznia 1954 r. Sąd Powiatowy w Opocznie stwierdził zgon Antoniego Teicherta i ustalił datę śmierci na 31 maja 1945 r. godz. 2400. Nadal jednak nie wyjaśniono okoliczności jego śmierci i sprawa ta pozostała nierozwiązana.

Okazuje się, że dwa różne sądy w Opocznie, najpierw Powiatowy w 1954 r. i dwa lata później Rejonowy, wydały wyroki w tej samej sprawie (sic!) Antoniego Teicherta „uśmiercono” urzędowo aż dwa razy… Świadczy to o totalnym bałaganie administracyjnym w tym okresie.

Jak już wspomniałem, w latach 90. XX w. tajemnice zagadkowego zgonu Antoniego Taicherta w 1945 r. postanowili rozwiązać prokuratorzy Okręgowej Komisji w Łodzi, którzy hipotetycznie przyjęli, że mógł on paść ofiarą bezprawnych działań funkcjonariuszy UB w Opocznie. Poczynili oni wiele czynności, by rozwiązać tę zagadkę, ale… W toku śledztwa okazało się, że funkcjonariusze UB w Opocznie mieli na swoim sumieniu więcej niewyjaśnionych mordów, głównie byłych żołnierzy AK. Sprawa rozrastała się, wchłaniając kolejne wątki, ale w przypadku Antoniego Teicherta daleko było do pozytywnego rozwiązania.

Henryk Teichert zeznaje

Wreszcie, po wielu latach 22 marca 1996 r. ponownie przesłuchano Henryka Teicherta, wówczas mieszkającego we Wrocławiu, cieszącego się już dużą sławą aktora. Przytoczył on kilka faktów z życia swojej rodziny, m.in. stwierdził:

Do 9 grudnia 1939 r. rodzice moi Antoni i Weronika Taichertowie wraz z moim rodzeństwem i mną mieszkali w Jarocinie, tego dnia zostaliśmy wysiedleni przez okupanta hitlerowskiego. Zamieszkaliśmy w Opocznie, gdzie ojciec był właścicielem restauracji. Matka moja zmarła w 1941 r., ojciec mój powtórnie się ożenił […]. W roku 1943 zostałem wywieziony na roboty do Niemiec i później oswobodzony przez wojska alianckie zostałem przewieziony do Anglii, gdzie wcielono mnie do wojska Polskiego na Zachodzie. […]

W dalszej części zeznania potwierdził to, co już w latach 50. zebrali jako materiał dowodowy śledczy w Opocznie. Przełom w sprawie zatem nie nastąpił. Ostatecznie śledztwo dotyczące Antoniego Teicherta umorzono w 1996 r. wobec niezaistnienia przestępstwa. Prokurator podkreśliła, że nie można ustalić, czy aresztowali go funkcjonariusze UB, SOK, czy MO. Śmierć mogła też być spowodowana przyczynami naturalnymi. Ponadto w żadnych dokumentach nie ma wzmianki o przebywaniu A. Teicherta w jakimkolwiek więzieniu w Opocznie, ale to akurat nie musi być pewną informacją. Jedno jest pewne: Antoni Teichert zmarł i według świadków miał zostać pochowany na tamtejszym cmentarzu choleryków.

Epilog

Pod koniec stycznia 1945 r., w  kamienicy należącej przed wojną do Weroniki i Antoniego Teichertów przy ul. T. Kościuszki w Jarocinie, postanowili nielegalnie „zamieszkać” funkcjonariusze i rodziny tworzącego się wówczas nieopodal, dokładnie naprzeciwko, Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Taki przykry zbieg okoliczności…  To jest już jednak inna historia.

Autor: ©Tomasz Cieślak, Instytut Pamięci Narodowej w Poznaniu

Archiwalia i bibliografia:
Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej w Łodzi i Poznaniu.
Zbiory Muzeum Regionalnego w Jarocinie.
Gogulski A., Dawniej była „Grandka” i jazz…, „Gazeta Jarocińska” 2016, nr 29 (1345).

Twórca projektu Twórca
Partnerzy
Jarocin Jarocin Jarocin Jarocin Jarocin Jarocin
Jarocin Jarocin Jarocin Jarocin Jarocin

Kategorie tematyczne