Budowa kościoła pw. Chrystusa Króla w Jarocinie, cz. II: Szczęśliwy finał
Środki na budowę nowego kościoła zbierano na wiele różnych sposobów. W prace te zaangażowane były jarocińskie stowarzyszenia, organizacje, bractwa, firmy, przedsiębiorcy i pojedynczy ludzie. Wkład mieszkańców był bardzo różny: pomagano przy organizacji imprez, z których dochód przeznaczony był na świątynię, organizowano kwesty, ofiarowywano materiały budowlane, kwoty pieniężne, czy w końcu bezpłatnie pomagano w budowaniu świątyni. O wszelkich gestach życzliwości relacjonowała skrupulatnie „Gazeta Jarocińska”.
Dnia 15 sierpnia 1925 r. specjalną zabawę, z której dochód przeznaczony był na fundusz kościelny, urządziła Orkiestra Kolejowa wspólnie z Kołem Śpiewaczym i Towarzystwem Zapaśników. Dwugodzinny koncert najpierw zagrała Orkiestra Kolejowa, potem wystąpiło Koło Śpiewacze pod dyrygenturą Lucjana Kunza. Zabawę zakończył występ atletów i zapaśników. Na kościół zebrano, po rozliczeniu dochodów i rozchodów, 600 zł (ze wstępu, z dobrowolnych składek, z huśtawki, z kręgielni, ze strzelania, z koła szczęścia oraz z poczty japońskiej). Za inicjatywą Związku Kolejowców podobną zabawę zorganizowano w listopadzie 1927 r.
Dnia 1 października 1927 r. w sali bursy gimnazjalnej specjalną wentę urządziło Stowarzyszenie Pań Miłosierdzia św. Wincentego á Paulo. Program zabawy urozmaicony był m.in. beczką szczęścia i loterią fantową. Wstęp dla dorosłych wynosił 1 zł 50 gr, dla dzieci – 20 gr. Na kościół udało się zebrać 558 zł.
W tym samym miesiącu, również w sali bursy gimnazjalnej, specjalne przedstawienie urządziło Towarzystwo Młodych Polek w Jarocinie. Odegrano na nim dwie sztuki: „W składzie kapeluszy” oraz „Łobzowanie” Władysława Anczyca. 25% dochodu z tej imprezy przeznaczono na budowany kościół.
Na zebraniu Konferencji Prezesów w października 1927 r., przy udziale 36 osób (reprezentujących 19 towarzystw, 2 cechy zawodowe i 3 bractwa kościelne), uchwalono wniosek dotyczący pomocy w zbieraniu funduszy na budowę świątyni. Towarzystwa postanowiły, że będą dobrowolnie oddawać w przeciągu trzech kolejnych lat co najmniej 10% dochodu od zysku z wszystkich swoich zabaw, koncertów, przedstawień itp.
Jako patronkę budowy nowego kościoła wybrano św. Teresę. Jej pomocy przypisywano dobry początek w powstawaniu świątyni. W październiku 1928 r. odprawione zostały uroczyste nieszpory i poświęcenie obrazu św. Tereski. Widniał pod nim napis: „Uproś nam kościół”.
W maju 1928 r. „Komitet dla przysparzania dochodów na rzecz budowy kościoła” postanowił urządzić, trwającą kilka miesięcy, wielką loterię fantową. Zamierzano wypuścić 30 tys. losów po złotówce. Zwrócono się z prośbą do jarociniaków o przekazywanie cennych i okazałych fantów, mogących zachęcić do nabywania losów. Pierwszy ofiarodawca, Jan Soja, zapoczątkował na ten cel specjalne zawody. Polegały one na tym, że ofiarodawca składał jakiś fant lub kwotę w redakcji „Gazety Jarocińskiej” i wzywał imiennie do zawodów swojego następcę. Ów wybraniec czynił to samo, zakupując zarazem numer „Gazety Jarocińskiej”, który redakcja przesyłała zawsze wyzwanemu. W ten sposób powstało kilkanaście osobnych łańcuszków. W pewnym momencie pojawiły się nawet oddzielne łańcuszki dzieci, które także ofiarowywały jakieś drobiazgi. Każdy fant ogłaszany był w gazecie i, jeśli to było możliwe, wystawiany w oknie wystawowym księgarni Jana Majerowicza przy ulicy Krakowskiej. Pierwszy ofiarodawca Jan Soja przeznaczył na loterię wazon i wyzwał w zawody właściciela składu galanterii w Ostrowie. Łańcuchy tak się rozrosły, że redakcja w pewnym momencie poprosiła wzywających o upewnienie się, czy dana osoba nie była już zaangażowana w zabawę. Fanty zaś na loterię oddawano rozmaite: obrazy, poduszki, kubki, trzewiki, serwisy kuchenne, żelazka, obrusy, kieliszki, także kwoty pieniężne. Wezwany do gry ks. Niedźwiedziński podarował 200 zł, a ksiądz Handke 100 zł. Jednym z hojniejszych darów było ofiarowanie przez anonimowego wiernego 10 par butów z cholewami o wartości co najmniej 500 zł.
Losowanie loterii odbyło się w październiku 1929 r. Trwało dwa dni, w domu św. Józefa, w obecności notariusza. Wśród cenniejszych nagród wymienić można: pianino, motocykl, sypialnię dębową, rowery, złote i srebrne zegarki, serwisy porcelanowe, obrazy znanych artystów, rzeźby, biżuterię, sukna czy jedwabie.
W 1928 r. Komitet wydał specjalne telegramy kościelne w cenie 50 gr zalecając, by wykorzystywać je przy rozmaitych uroczystościach: imieninach, urodzinach, jubileuszach itp. Przygotowano na ten cel także indywidualne znaczki, 50-groszowe i po złotówce. W czterdziestu miejscach w rejonie miasta porozmieszczano specjalne skarbonki na zbiórkę pieniędzy.
Dnia 15 września 1929 r. Komitet urządził zabawę ogrodową, której towarzyszyła również loteria fantowa. Obecne były na niej liczne niespodzianki, jak: koło szczęścia, strzelanie z „teszyngów”, kulanie kręgli, huśtawki dla dzieci itp. Atrakcją dnia były ognie bengalskie.
Pieniądze na budowę kościoła w Jarocinie nadchodziły nawet zza oceanu, dokładnie ze Stanów Zjednoczonych. Mieszkający w Chicago jarocinianie przysłali na ten cel 82 dolary (700 zł). „Gazeta Jarocińska” opublikowała nazwiska dziewiętnastu ofiarodawców.
Od października 1927 r. do końca września 1930 r. na kościół zebrano kwotę wysokości ponad 420 tys. zł. Dochód pochodził przede wszystkim z nadzwyczajnych składek, imprez na kościół, loterii fantowej, pieniędzy przekazanych przez Wydział Powiatowy, miasto Jarocin oraz Cukrownię Witaszyce, składek niedzielnych, skarbonki św. Tereski, kolędy, święconki, gruntów kościelnych, zbiórek kolektorów, specjalnych kont oraz darów w naturze.
Na początku lat 30. zaczęło brakować funduszy na budowę kościoła. W 1931 r. przystąpiono do sprzedaży podmiejskich działek należących do gruntów kościelnych. W roku następnym Komitet polecił zaorać i zasiać pszenicą tereny parcelacyjne naprzeciwko koszar, także należące do gruntów kościelnych, by dochód ze sprzedaży plonów móc później przeznaczyć na budowę świątyni.
W pomoc przy zbieraniu funduszy na kościół zaangażowało się także Koło Przyjaciół Harcerstwa. Przygotowało ono głośną sztukę Lucjana Rydla „Betlejem Polskie”, w której wzięło udział ok. 100 osób. W prace nad przedstawieniem zaangażowany był Lucjan Kunz. Sztukę wystawiono dwa razy: 1 i 3 stycznia 1932 r.
Corocznie w sierpniu, począwszy od 1931 r., odbywała się w parku księcia Radolina tak zwana zabawa ogrodowa, z której dochód przeznaczony był na budowę nowego kościoła. Składały się na nią rozmaite atrakcje: strzelanie do tarczy i kulanie kręgli o cenne nagrody, rzuty kostką, hopla-hop, kawiarnie, cukiernie, loteria oraz bufet. Impreza ta cieszyła się zawsze dużym zainteresowaniem. W 1932 r., jak obliczono, bawiło się na niej ok. 3000 osób, w 1933r. – 4000.
Prace nad budową kościoła postępowały bardzo szybko. Z początkiem września 1928 r. ukończono zakładanie fundamentów i rozpoczęto budowę murów nadziemnych. W połowie 1930 r. stały już ściany, gotowa była także konstrukcja dachu. Dnia 30 sierpnia tegoż roku odbyło się poświęcenie krzyża wieńczącego sygnaturkę na kościele. Został on pozłacany 22-karatowym złotem przez mieszkańca Józefa Dąbrowskiego, który prace te wykonał bezinteresownie.
W końcu stycznia 1931 r. zainstalowano w świątyni pierwsze ławy, które wykonała fabryka mebli z Jarocina, firma Styszyński, także według projektu inżyniera Cybichowskiego. Ławy frontowe miały długość 2.80 metrów i przeznaczono je dla pięciu osób, drugie ławy były krótsze, mieściły cztery osoby.
Nad głównym wejściem do kościoła planowano umieścić jako ozdobę masywną, półtorametrowej wysokości kulę z betonu. Leon Adamski, kierownik prac nad budową nowego kościoła wystąpił z projektem, aby we wnętrzu kuli, zanim zostanie ona zamknięta, miejscowe towarzystwa kościelne i świeckie mogły umieścić opis historii ich istnienia. Przechowywane wewnątrz kuli, w hermetycznie zamkniętej butelce, znajdować się tam miały setki lat, aż go po wiekach nie ruszy ciekawy historyk, badacz przeszłości.
W końcu 1933 r. bp Antoni Laubitz podarował kościołowi Chrystusa Króla bardzo ozdobny, wysoki na cztery metry świecznik, pochodzący z bazyliki w Gnieźnie. Kandelabr, zakupiony przed 80 laty we Wrocławiu, wart był wówczas 4500 marek niemieckich, a mieścił w sobie ok. 70 żarówek. Ksiądz proboszcz udał się specjalnie do Gniezna, by podziękować biskupowi za tę ofiarę. Nie był to zresztą jedyny dar Laubitza dla jarocińskiej parafii. Od samego początku biskup żywo interesował się pracami postępującymi przy budowie nowego kościoła. Służył swoją radą i pomocą, nie tylko materialną (trzy lata wcześniej przekazał na kościół 200 zł), ale także duchową, wspierając jarocińskich wiernych i duszpasterzy w ich ciężkiej pracy. W lipcu 1931 r., będąc przejazdem w Jarocinie, zatrzymał się na krótki czas, by obejrzeć prace nad budową nowej świątyni. W końcu grudnia tego samego roku w tym też celu zatrzymał się w mieście z nieoficjalną wizytą kard. August Hlond. Udał się on do nowego kościoła w asyście proboszcza Ignacego Niedźwiedzińskiego i ks. Stanisława Badury, gdzie zapoznał się ze szczegółami budowy. W styczniu 1932 r. przybył do Jarocina wysłany przez Kurię Arcybiskupią wielki znawca budownictwa kościelnego, historyk sztuki, architekt kościelny ks. profesor Szczęsny Dettloff z Poznania. Gość zwiedził dokładnie świątynię, interesując się przebiegiem jej budownictwa.
Dnia 28 listopada 1930 r. zdarzył się nieszczęśliwy wypadek przy budowie kościoła. Podczas prac przy zakładaniu okna w kaplicy zerwała się lina rusztowania i z wysokości ok. 16 m spadło trzech pracowników. Dwóch z nich (Tadeusz Rabczewski i Józef Gmerek) zmarło na skutek doznanych obrażeń, trzeci (Teofil Rabczewski) przeżył, ale pozostał inwalidą.
W 1928 r. na łamach „Gazety Jarocińskiej” ks. Grzegorz Handke oświadczył, że pasterka 1930 r. musi się odbyć już w nowym kościele. Słowa jego spełniły się i 24 grudnia 1930 r. odprawiono pierwsze nabożeństwo w świątyni Chrystusa Króla, choć jego budowa nie była jeszcze w pełni ukończona. Specjalnie na tę uroczystość przybył z Bydgoszczy były już prefekt ks. Handke, który celebrował pierwsze nabożeństwo w nowym kościele. Uroczyste kazanie wygłosił proboszcz Niedźwiedziński. Poprosił on zgromadzonych, aby każdy z obecnych wrzucił podczas zbierania składki jedną monetę, by móc policzyć, ile osób zmieściło się w kościele, świątynia bowiem była tego dnia pełna. Efekt był zaskakujący – naliczono 5160 sztuk monet.
Nabożeństwa w nowym kościele trwały do połowy lipca 1931 r. Wtedy to na kilka miesięcy zawieszono odprawianie mszy, by móc dokładnie wykonać prace wewnętrzne. Kościół jednak otwarty był nadal dla zwiedzających, których przybywało bardzo wiele, zwłaszcza spoza Jarocina. Z końcem października, kiedy prace sztukatorskie i instalacje elektryczne były już na ukończeniu, wznowiono odprawianie trzech niedzielnych nabożeństw: dla Baonu Podchorążych, szkół i parafian. Po południu odbywały się tu także nieszpory, a w dni powszednie nabożeństwo różańcowe.
W kwietniu 1933 r. wewnątrz świątyni przy wejściu po lewej ścianie umieszczono skarbonkę św. Antoniego. Przewidywano tu w przyszłości wybudowanie ołtarza św. Antoniego. W grudniu 1932 r. zamontowano na chórze nowego kościoła organy zakupione w Rychtalu w powiecie kępińskim. Stamtąd pochodziły także organy znajdujące się w kościele św. Marcina. W listopadzie 1936 r. rozpoczęto elektryczne prace nad założeniem lamp elektrycznych w nawie głównej i pobocznych.
W środę popielcową 1937 r. doszło do świętokradczego czynu w nowym kościele. Nieznany sprawca, wykorzystując pusty kościół, otworzył tabernakulum i rozsypał ok. 20 komunikantów po ołtarzu. Puszkę od komunikantów odłożył z powrotem do tabernakulum, a metalowe nakrycie ukradł. Kradzież spostrzegł ks. Stanisław Basiński.
Od 1931 r. rozpoczęły się regularne nabożeństwa w kościele Chrystusa Króla. W niedziele odprawiane były tu dwie lub trzy msze św., łącznie z sumą o godzinie 1030, 1100 lub 1000. Ponadto odbywały się tu nabożeństwa majowe, różańcowe i nieszpory.
Formalnie budowę kościoła zakończono 30 października 1937 r. Całość kosztów związanych z budową wyniosła prawie 858 tys. zł.
Wraz z wybuchem wojny pojawiła się antykościelna polityka okupanta hitlerowskiego. W Jarocinie i powiecie pozamykano kościoły. Świątynię Chrystusa Króla zamieniono na magazyn mebli. Do jesieni 1941 r. czynny był kościół św. Marcina, potem przeznaczono go tylko dla Niemców.
Autor: Ilona Kaczmarek
Bibliografia:
Kaczmarek I., Kościół i parafia św. Marcina w Jarocinie w latach 1918-1939, Poznań 2008 (maszynopis).