Jan Kubiak – st. przodownik Policji Państwowej w Jarocinie
Najpierw jechali długo,
Wieziono ich wiosenną szarugą.
Ilu ich było? Dwa? Pięć? Osiem? Dwanaście tysięcy?…
Pamiętamy ich zbrojnych i hojnych,
pamiętamy młodziutkich, przed wojną.
O Boże. Nie myśleć więcej.
Każdy dzień ma swoją pracę.
A tamto – nie wraca.
A jednak.
O czym myślał zanim umierał za szeregiem walący się szereg?
(Kazimiera Iłłakowiczówna – „O Boże.”)
Jan Kubiak urodził się 24 czerwca 1890 r. w Witaszycach, wówczas małej wsi leżącej w południowej części województwa poznańskiego. Kilka dni później został ochrzczony w miejscowym kościele. Jego rodzicami byli Paweł i Helena Kubiak z d. Malecha. Pod koniec lat 90. XIX w. rodzina Kubiaków, wraz z kilkuletnim Janem, przeniosła się do Kamienia (miejscowość położona niedaleko Dobieszczyzny, obecnie gmina Żerków). Tam, w 1901 r. na świat przyszedł brat Jana – Wacław Kubiak. Wtedy nikt nie mógł przypuszczać, że okrutny los połączy dwóch braci na zawsze w 1940 r.
Na początku XX w. Jan Kubiak wyjechał w poszukiwaniu pracy do Prus Zachodnich i osiedlił się w miejscowości Grohn (obecnie jedna z dzielnic Essen). Jednak w młodym Janie wciąż tkwiła tęsknota za polskością, rodakami. Wyrazem tego było wstąpienie niespełna dwudziestoletniego młodzieńca do polonijnego Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”. Wysoki, dobrze zbudowany chłopak szybko odnalazł się w sekcji zapaśników, w której to odniósł wiele sukcesów.
Na obczyźnie Jan poznał swoją żonę Józefę, z którą ślub wziął w Lipsku. Ze związku tego w 1910 r. na świat przyszedł ich syn Franciszek. Siedem lat później urodziła się jedyna córka Jana i Józefy – Helena. Dobrze zapowiadającą się karierę młodego sportowca przerwał wybuch I wojny światowej. Jan Kubiak został przydzielony do artylerii ciężkiej i wysłany na front zachodni. W krótkim czasie został dowódcą baterii.
W lutym 1916 r. wraz ze swoim oddziałem trafił do Francji. Przez prawie rok, od lutego do grudnia 1916 r., brał udział w morderczych walkach pod Verdun. Mimo iż oddziały złożone z Polaków były wystawiane na pierwszy ogień, pomimo ponad 360 tys. poległych ze strony niemieckiej i ponad 320 tys. ze strony francuskiej, Jan Kubiak wyszedł z tej bitwy żywy. Lata walki i obcowania z bronią odcisnęły swój ślad na dalszym jego życiu w niepodległej Polsce. Jan, zaraz po zakończeniu działań wojennych na frontach I wojny światowej, wraz ze swoją rodziną wrócił do kraju. Osiedlił się w Białymkale pod Rawiczem.
Po powrocie brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej, za którą rozporządzeniem Rady Ministrów z dnia 21 września 1924 r., celem wyróżnienia uczestników walk o niepodległość i zabezpieczenia granic Rzeczypospolitej, którzy od 1 listopada 1918 do 18 marca 1921 byli czynnymi żołnierzami, zostali ranni lub polegli, został odznaczony Medalem Pamiątkowym za Wojnę 1918-1921. Za swoją odwagę i zasługi w walce o niepodległość kraju oraz za pracę dla wolnej ojczyzny i społeczeństwa, wychodzącą poza służbowe obowiązki, Jana Kubiaka odznaczono także Medalem Niepodległości, Medalem Dziesięciolecia Odzyskanej Niepodległości oraz Brązowym Krzyżem Zasługi, nadanym w listopadzie 1937 r.
Po powrocie do kraju Jan postanowił stać na straży ładu i porządku publicznego. Został wachmistrzem I Poznańskiej Brygady Żandarmerii Krajowej i trafił na posterunek graniczny w Białymkale. Rozkazem personalnym nr 5 z 1920 r. Komendanta Wojewódzkiego Policji Państwowej w Poznaniu, Jan Kubiak z dniem 20 lipca tego roku został mianowany posterunkowym Policji Państwowej. Na liście przyjętych do służby widnieje pod nr. 99. Otrzymał nr ewidencyjny 1338.
Jak wielu innych, wstępujących w szeregi Policji Państwowej, złożył rotę przysięgi służbowej:
Przysięgam Panu Bogu Wszechmogącemu na powierzonym mi stanowisku pożytek Państwa Polskiego oraz dobro publiczne mieć zawsze przed oczyma: Władzy zwierzchniej Państwa Polskiego wierności dochować; wszystkich obywateli kraju w równym mając zachowaniu, przepisów prawa strzec pilnie, obowiązki swoje spełniać gorliwie i sumiennie, rozkazy przełożonych wykonać dokładnie, tajemnicy urzędowej dochować. Tak mi Panie Boże dopomóż.
Służbę rozpoczął na posterunku granicznym w Białymkale jako komendant tego posterunku. Wojenna przeszłość okazała się bardzo przydatna na stanowisku funkcjonariusza Policji. Bardzo szybko dostrzeżono u niego umiejętność dowodzenia ludźmi i utrzymania wśród nich dyscypliny. Zostało to docenione przez Komendanta Powiatowego Policji Państwowej w Lesznie, mł. podkom. Złotogórskiego, który udzielił mu pisemną pochwałę: post. Janowi Kubiakowi za wzorowe utrzymanie dyscypliny pomiędzy podkomendnymi funkcjonariuszy – L. aktu 2145?20. c. oraz Komendanta Wojewódzkiego PP w Poznaniu (rozkaz Nr 33 z 27.11.1920).
Z dniem 1 stycznia 1921 r. Jan Kubiak, Dekretem Komendanta Okręgowego Policji Państwowej, okręg XI (poznański), został awansowany do stopnia st. posterunkowego. W służbie dla kraju odniósł duże sukcesy. Dostrzeżony został jego wkład w bezwzględne zwalczanie przemytnictwa i rzeczowe załatwianie spraw (Rozkaz nr 5 z 13.09.1921 Komendanta Powiatowego PP w Lesznie, L. aktu – 5169/21a, rozkaz nr VI z 3.11.1921 K.P.P.P. w Lesznie – L. aktu – 10689/21a oraz Rozkaz nr 64 K.O. P.P. z dnia 7.12.1921). W tym samym roku, 20 sierpnia, na świat przyszło trzecie, najmłodsze dziecko Jana – syn Marian.
W 1922 r. Komendant Okręgu XI P.P postanowieniem z 22 kwietnia awansował Jana do stopnia przodownika. Niespełna dwa lata później, 1 stycznia 1924 r. rozkazem nr 1 Komendanta Okręgu XI PP w Poznaniu z tegoż roku, Jan Kubiak awansował na stopień st. przodownika. W 1922 r. został przeniesiony na posterunek w Jutrosinie, gdzie służył do końca stycznia 1924 r., kiedy to rozkazem nr I Komendanta Powiatowego PP w Lesznie został przesiedlony na posterunek w Rawiczu jako Komendant tego posterunku. Dnia 17 grudnia tego samego roku delegowano go do Szkoły Komendy Okręgowej w Poznaniu przy ul. Łąkowej 3 na „egzamin eksternistów” X kursu, który zdał z wynikiem dobrym. Dnia 15 października 1928 r., Rozkazem nr 274 Komendanta Wojewódzkiego Policji Państwowej w Poznaniu (L.dz. 17401/28), Jan Kubiak został przeniesiony do Komendy Powiatowej Policji Państwowej w Krotoszynie w charakterze Komendanta PP w Jarocinie. Dnia 27 grudnia 1932 r., zarządzeniem Ministra Spraw Wewnętrznych z dnia 8 lipca 1932 r., utworzona została w Jarocinie Komenda Powiatowa Policji Państwowej. Siedziba nowo utworzonej komendy mieściła się przy ul. Kościuszki 23. Obowiązki Komendanta Powiatowego PP pełnił asp. Stanisław Łuczaj. Jan Kubiak pozostał komendantem posterunku i nieformalnym zastępcą asp. Łuczaja. Zastępował go w przypadku każdej nieobecności komendanta powiatowego, zarówno w czasie urlopu, jak i zwolnienia chorobowego. Dnia 6 listopada 1934 r., zgodnie z zarządzeniem nr I.O. 16/41 z dnia 18.10.1934 r. Komendy Głównej Policji Państwowej, Jan Kubiak wyjechał do Warszawy, by wziąć udział w VII specjalnym kursie komendantów posterunków, który odbywał się w szkole dla oficerów Policji. Kurs ten ukończył 21 stycznia 1935 r. z wynikiem dodatnim.
W listopadzie 1937 r., Zarządzeniem Prezesa Rady Ministrów z dnia 5 czerwca 1937 r., starszy przodownik Jan Kubiak, za zasługi w służbie bezpieczeństwa publicznego, odznaczony został Brązowym Krzyżem Zasługi.
Podczas swojej służby w powiecie jarocińskim Jan Kubiak dał się poznać nie tylko jako wzorowy policjant. Jego praca na rzecz porządku publicznego oraz bezpieczeństwa dostrzegana była nie tylko przez przełożonych, ale także przez ówczesne media. „Gazeta Jarocińska” chętnie donosiła o sukcesach miejscowych stróżów prawa, odznaczeniach jakie były im przyznawane oraz o zaangażowaniu społecznym. Jako funkcjonariusz Policji nadzorował m.in. więźniów i drobnych przestępców, którzy w ramach odbywania kary pracowali przy budowie nowego kościoła w Jarocinie. Kościół pod wezwaniem Chrystusa Króla wnoszono na wprost budynku jarocińskiej komendy. Jan Kubiak swój rejon służbowy przemierzał rowerem „Insomia” – stalowy rumak był wówczas najbardziej popularnym środkiem transportu wśród ówczesnych funkcjonariuszy Policji.
Bardzo szeroko rozpisywała się tamtejsza prasa o zabawach policyjnych, z których dochód przekazywany był na wdowy i sieroty po poległych policjantach. Jan Kubiak chętnie brał udział w takich zabawach, tym bardziej, że jego żona Józefa była wiceprzewodniczącą stowarzyszenia i bardzo angażowała się w jego działalność. Tak było do 28 sierpnia 1939 r., kiedy to nastąpiła mobilizacja wszystkich funkcjonariuszy, także tych będących w rezerwie. Jan Kubiak po raz kolejny musiał zmierzyć się z wojenną zawieruchą.
Został mianowany dowódcą Oddziału Obrony Narodowej Jednostki Pomocniczej Policji Państwowej w Jarocinie. Wraz ze swoim oddziałem wyruszył w kierunku Warszawy. Jak wynika ze wspomnień Franciszka Mikołajczaka z Łobza, walczącego pod dowództwem Jana Kubiaka, w Kutnie brali udział w likwidacji niemieckich dywersantów. Oddział jego został zbombardowany i częściowo rozbity przez niemieckie samoloty nad Bzurą. Jan Kubiak wraz z ocalałymi ludźmi dotarł do Warszawy. Stamtąd udał się dalej na wschód. Dotarł w okolice Zdołbunowa, miasta w obwodzie rówieńskim na Wołyniu w zachodniej części dzisiejszej Ukrainy. Dostał się do sowieckiej niewoli. Wraz z kilkoma tysiącami innych Polaków, funkcjonariuszy Policji, Korpusu Ochrony Pogranicza, Służby Więziennej, został przewieziony w głąb Rosji – w okolice Ostaszkowa, miasta w obwodzie twerskim. Polacy zostali osadzeni w obozie położonym na wyspie Seliger, w budynkach prawosławnego monasteru.
W obozie Jan spotkał swojego młodszego brata Wacława. Ich drogi połączyły się w tragicznych okolicznościach. Wacław Kubiak, kapitan piechoty i dowódca obwodu granicznego Korpusu Ochrony Pogranicza „Krzyżówka”, dostał się do niewoli po 17 września, podczas obrony wschodnich granic Polski.
Czy bracia domyślali się, jaki los ich czeka? Można przypuszczać, że tak. Jan Kubiak przez cały czas swojego pobytu w obozie nie wysłał do rodziny ani jednej kartki, żadnego listu. Jego wnuczka, Ilona Kubiak tłumaczy to obawą o losy rodziny. Może Jan obawiał się, że rosyjskie represje dotkną także rodziny więzionych i po prostu chciał chronić swoich najbliższych. Gdyby nie przypadek, jego dzieci najprawdopodobniej długo nie wiedziałyby, jaki los spotkał ich ojca.
W obozie w Ostaszkowie, wraz z Wacławem został osadzony jeden z sierżantów służący w tej samej placówce co brat Jana. Ponieważ posiadał on obywatelstwo niemieckie, po kilku tygodniach został zwolniony. Żołnierz ten spotkał się później z żoną Wacława i zrelacjonował jej swój pobyt w obozie oraz spotkanie z Janem. Miał on opowiadać, że gdy przywieziono Jana do obozu, nie miał on przy sobie manierki, więc Rosjanie wlewali mu zupę do rąk. Opuszczając obóz, sierżant pozostawił mu swoją. Z relacji żołnierza wynikało, że więźniowie poddawani byli wielogodzinnym, uciążliwym przesłuchaniom, a ponadto zimą, przy ogromnych mrozach musieli pracować przy budowie grobli łączącej jezioro Seliger ze stałym lądem. To były jedyne informacje, jakie miała rodzina Jana i Wacława Kubiaków o swoich najbliższych.
Po zakończeniu wojny Jan nie wrócił do domu, do rodziny. Nikt nie wiedział, co się z nim stało. Rodzina mogła się tylko domyślać, że skoro był więźniem Rosjan, mógł go spotkać los taki sam, jak tych, których ciała odnaleziono w Katyniu. Jednak na groby polskich policjantów natrafiono dopiero wiosną 1990 r. Znaleziono je w rejonie dacz wypoczynkowych we wsi Miednoje. Groby te to 25 zbiorowych mogił, dołów, do których wrzucane było od 90 do 300 zwłok.
W grudniu 1992 r. syn Jana, Marian Kubiak, odebrał od Zarządu Stowarzyszenia „Katyń” w Poznaniu potwierdzenie, że Jan Kubiak był jeńcem wojennym internowanym w obozie ostaszkowskim i został zamordowany wiosną 1940 r. w Kalininie (wtedy Twer). Rodzinie przekazana została również kserokopia „listy śmierci” NKWD z 10 kwietnia 1940 r., podpisana prze kapitana Soprunienko. Na liście tej znajduje się 100 nazwisk. Jan Kubiak widnieje pod nr. 93.
Jan Kubiak zginął tak, jak ponad 5500 innych polskich policjantów. W ten sam sposób, z rąk tych samych oprawców zginął też jego brat. Złączyła ich taka sama śmierć i ten sam las, w Miednoje.
Jan Kubiak zginął, bo był policjantem. W przypadku tej formacji dla Rosjan nie miało znaczenia, czy policjant był szeregowym, czy oficerem. Rosjanie uznawali Polską Policję Państwową za największe zagrożenie, a tym samym za największego wroga. Posterunkowy, przodownik czy komisarz. Granatowy mundur wystarczał, by zginąć. Kto był rozstrzeliwany? Jak się później dowiedziałem – wszyscy policjanci niezależnie od stopnia, zaczynając od młodszych stopni, wszystkich strażników więziennych, całą służbę graniczną, dowódców straży pożarnej […]. W czerwonej świetlicy sprawdzali według listy: czy zgadzają się dane, dane personalne, czy nie ma jakiegoś błędu, tak…, a następnie, gdy przekonywali się, że to ten człowiek, który ma być rozstrzelany, niezwłocznie zakładali mu kajdanki i wprowadzali do celi, gdzie dokonywano rozstrzelania („Zeszyty Katyńskie” nr 3, Zeznania Tokariewa).
Dzieci Jana Kubiaka przeżyły wojnę. Żona Józefa zmarła przed jej zakończeniem, 14 lutego 1942 r. w Poznaniu. Najstarszy syn Franciszek zmarł 1 maja 1996 r. w Jarocinie. Dwa miesiące wcześniej, 1 marca 1996 r. w Poznaniu zmarła jego siostra Helena – drugie dziecko Jana i Józefy. Najmłodszy syn, Marian, członek Stowarzyszenia Rodzina Policyjna w Poznaniu, zmarł w Poznaniu 25 lutego 2010 r. Pamięć o Janie Kubiaku pielęgnują jego dwie wnuczki: Ilona Kubiak córka Mariana zamieszkała w Poznaniu oraz Janina Pater córka Franciszka, która urodziła się niespełna dwa miesiące przed wybuchem wojny. Ona i jej syn, prawnuk Jana Kubiaka, nadal mieszkają w Jarocinie.
Dnia 14 listopada 2007 r. Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Lech Kaczyński awansował pośmiertnie Jana Kubiaka do stopnia aspiranta.
Autor: Agnieszka Zaworska
Bibliografia:
1. Archiwum Państwowe w Poznaniu:
a) Zespół Komendy Wojewódzkiej Policji Państwowej w Poznaniu
b) Komenda Powiatowa Policji Państwowej w Jarocinie
c) Komenda Powiatowa Policji Państwowej w Lesznie
d) Komenda Powiatowa Policji Państwowej w Krotoszynie
2. „Zeszyty Katyńskie” nr 3, Zeznania Tokariewa.
3. Zeznania świadka Franciszka Mikołajczaka.
4. Wspomnienia i materiały pozyskane od wnuczki Jana Kubiaka – Ilony Kubiak.
5. Zdjęcia uzyskane od Ilony Kubiak.
6. Zdjęcia uzyskane z Muzeum Regionalnego w Jarocinie.
Wszystkie osoby, które posiadają informacje, dokumenty i fotografie dotyczące polskiej policji państwowej z okresu międzywojennego w Jarocinie i powiecie, proszone są o kontakt z autorką lub z portalem (dane kontaktowe dostępne w Muzeum Regionalnym w Jarocinie lub w zakładce KONTAKT).