„Karaś” – pechowa legenda polskiego lotnictwa bombowego
PZL.23 „Karaś” był lekkim bombowcem i jednocześnie samolotem rozpoznawczym polskiej konstrukcji, dumą przedwojennego polskiego lotnictwa, w którym wykorzystano jak na owe czasy wiele nowinek technicznych. Dumą jednak nie napawały polskich wojskowych straty, jakie poniósł ten lekki bombowiec w okresie kampanii wrześniowej w 1939 r. A były one wyjątkowo przygnębiające, sięgające aż 90% stanu wyjściowego (sic!)
Projekt samolotu PZL.23 powstał w latach 1931-1932 w Państwowych Zakładach Lotniczych w Warszawie pod kierunkiem inżyniera Stanisława Praussa. Pierwszy prototyp „Karasia” nie należał jednak do udanych. Tak czasami bywa z prototypami. Dopiero zaprojektowany typ B tej maszyny z nowym silnikiem, pozwolił na masową produkcję, która w latach 1936-1938 osiągnęła liczbę 240 sztuk. Nowa wersja samolotu wymagała jednak od pilota dobrego przeszkolenia, które na szczęście zapewniała m.in. kuźnia polskich talentów – Szkoła Lotnicza w Dęblinie, ale i mimo nawet najlepszego pilotażu ustępował on samolotom niemieckim.
Załoga „Karasia” składała się z trzech osób, a w skład jego uzbrojenia wchodziły trzy karabiny maszynowe, w tym dwa ruchome oraz ładunek max. 700 kg bomb. Był to bowiem lekki bombowiec, głównie do zwalczania ruchomych celów naziemnych, m.in. kolumn pancernych wroga.
W 1939 r. mogłoby się już wydawać, że „Karaś” był konstrukcją starannie dopracowaną, wyposażoną m.in. w niezależne ogrzewane kabiny i przenośną lampkę do czytania map oraz meldunków, ale niestety nic bardziej mylnego. Ustępował on nadal w osiągach samolotom niemieckim i nie był też pozbawiony istotnych wad. Niestety. Głównymi mankamentami były mała prędkość, słabe uzbrojenie obronne oraz ograniczona manewrowość obciążonego ładunkiem bomb samolotu, a także wady konstrukcyjne podwozia (sic!) Dosyć sporo jak na jeden samolot. Przystosowany do klasycznego bombardowania z lotu poziomego „Karaś” stawał się także łatwym łupem nieprzyjacielskiej obrony przeciwlotniczej i karabinów maszynowych niemieckich pojazdów pancernych w odróżnieniu od swojego niemieckiego odpowiednika Junkersa Ju 87, który atakował z lotu nurkowego i był trudniejszy do strącenia.
We wrześniu 1939 r. do walki nad polskim niebem wyruszyło 120 „Karasi” znajdujących się w Brygadzie Bombowej podległej Naczelnemu Wodzowi i w Eskadrach Rozpoznawczych przydzielonych poszczególnym armiom, także Armii „Poznań”. Wykonały one ponad 130 lotów bojowych, zrzucając 52 tony bomb. Najpoważniejszymi akcjami tych samolotów były bombardowania niemieckich kolumn pancernych pod Radomskiem, Pułtuskiem i Różanem. Polskie bombowce niestety działały bez osłony myśliwskiej i dlatego też ponosiły znaczne straty. W okresie kampanii wrześniowej polskie lotnictwo straciło prawie wszystkie będące na jego stanie „Karasie”. Było to 112 sztuk. Wiele z nich nie zostało zestrzelonych przez niemieckie lotnictwo, ale uległo wypadkom i awariom. Do Rumunii ewakuowano 11 „Karasi” typu B i 20 „Karasi” typu A. Samoloty te przejęło lotnictwo rumuńskie i użyło ich później w walkach przeciw ZSRR. Ostatni z nich latał jeszcze w 1946 r. jako holownik celów powietrznych. Do czasów współczesnych nie dotrwał w Polsce żaden egzemplarz „Karasia”. Jedynie w Muzeum Lotnictwa Polskiego w Warszawie eksponowany jest silnik tego samolotu.
Jeden z „Karasi” rozbił się 3 września 1939 r. w Cielczy niedaleko Jarocina i o tym jest następny artykuł na naszym portalu.
Autor: Tomasz Cieślak, Instytut Pamięci Narodowej w Poznaniu
Bibliografia:
Zbiory Narodowego Archiwum Cyfrowego.
Zbiory Muzeum Regionalnego w Jarocinie.
Morgała A., Samoloty wojskowe w Polsce 1924-1939, Warszawa 2003.
www.samolotypolskie.pl
www.dlapilota.pl