Jarocin

Portal historyczny

Spotkanie na peronie

Spotkanie na peronie

100. rocznica!
W dniach 25-27 października 1919 r. Naczelnik Państwa Józef Piłsudski przebywał z ważną wizytą w Poznaniu. W drodze do stolicy Wielkopolski odwiedził m.in. Ostrów Wlkp., Jarocin i Środę Wlkp., w których to miastach na krótko opuścił swoją salonkę. Wszędzie był entuzjastycznie witany przez władze i ich mieszkańców. Nie inaczej było w Jarocinie.

Była to dla Piłsudskiego pierwsza, historyczna i zarazem trudna wizyta w Wielkopolsce. Dla Jarocina niewątpliwie wyjątkowa, za sprawą tego wyróżnienia. Pociąg z Piłsudskim wjechał na jarociński dworzec kolejowy po godzinie 1000. W tej historycznej podróży towarzyszyli Marszałkowi minister byłej Dzielnicy Pruskiej Władysław Seyda, wojewoda poznański Witold Celichowski oraz generałowie Armii Wielkopolskiej Józef Dowbor-Muśnicki i Zygmunt Zieliński. Witali go natomiast starosta jarociński Tollik oraz przedstawiciele miasta z Franciszkiem Basińskim na czele.

©Tomasz Cieślak
Zbiory Muzeum Regionalnego w Jarocinie.

Park Miejski w cieniu generała

Park Miejski w cieniu generała

Także i obok tej fotografii, na której widzimy fragment obecnego Parku Radolińskich, trudno przejść myślami obojętnie. W czasach słusznie minionych Park Miejski w Jarocinie miał „wyjątkowego” patrona – gen. Karola Świerczewskiego. Była to charakterystyczna postać doby komunistycznej propagandy, której upamiętnień w okresie PRL trudno dziś zliczyć. Zginął tragicznie w zasadzce UPA w Bieszczadach w 1947 r. W latach wcześniejszych Świerczewski walczył w wojnie polsko-bolszewickiej, co ciekawe po stronie bolszewickiej, później w wojnie domowej w Hiszpanii i jako dowódca II Armii Ludowego Wojska Polskiego w II wojnie światowej. Był pijakiem i awanturnikiem, którego oskarża się o nieudolne dowodzenie i ogromne straty w podległych sobie oddziałach, głównie w operacji łużyckiej w kwietniu 1945 r. Dzisiaj nie ma już bramy i nie ma już patrona, pozostał jedynie Park. 

©Tomasz Cieślak
Zbiory Muzeum Regionalnego w Jarocinie.

Ofiara Fortu VII – ksiądz Niedźwiedziński

Ofiara Fortu VII – ksiądz Niedźwiedziński

Jednym z bardziej znanych więźniów miejsca kaźni Fort VII w Poznaniu, pierwszego niemieckiego obozu koncentracyjnego na okupowanych ziemiach polskich, był proboszcz parafii św. Marcina w Jarocinie ks. Ignacy Niedźwiedziński, który trafił do Fortu VII w październiku 1941 r. Przebywał w nim niecałe dwa miesiące. Stosunkowo krótko, ale mimo tego pod koniec pobytu jego stan zdrowia pogorszył się dramatycznie. Dla wszystkich tych, którzy znają realia Fortu – miejsca kaźni tysięcy Wielkopolan – nie jest to zaskoczeniem. Był często kopany, cele były zimne… W grudniu tego samego roku, wraz z 36 innymi kapłanami, również więźniami Fortu, przetransportowano go ostatecznie do Bojanowa. Miał zostać odtransportowany do Generalnego Gubernatorstwa. Transportu jednak nie doczekał. Zmarł w więziennym szpitalu 31 grudnia 1941 r. Pogrzeb odbył się 5 stycznia 1942 r. w Bojanowie.
Fotografia pochodzi ze zbiorów Muzeum Regionalnego w Jarocinie. Polecam też książkę Ilony Kaczmarek „Ignacy Niedźwiedziński. Ksiądz, społecznik, Honorowy Obywatel Jarocina”, Jarocina 2012.

©Tomasz Cieślak

Dzieci wojny i ukradzione dzieciństwo

Dzieci wojny i ukradzione dzieciństwo

Dzieci wojny… Uczniowie Szkoły Powszechnej w Jarocinie, klasa I c. Ostatni rok pokoju: 1938. Ukradzione dzieciństwo…

Zbiory Muzeum Regionalnego w Jarocinie.

Rathaus in Jarotschin

Rathaus in Jarotschin

Ratusz ponad 100 lat temu. Zdjęcie wykonano po przebudowie, która miała miejsce z okazji obchodów 650-lecia Jarocina. Uwagę zwraca napis RATHAUS nad głównym wejściem. W wystawce od strony frontu pojawił się wówczas także zegar, wykonany w 1907 r. Narożniki budynku ozdobiono herbami.

Pocztówka z ok. 1910 r. Zbiory Muzeum Regionalnego w Jarocinie.

Rowerzyści

Rowerzyści

Dnia 6 września 1939 r. Niemcy wkroczyli do Jarocina. Ten dzień tak po latach zapadł w pamięci jarociniaka Tadeusza Jezierskiego:
„Wraz z innymi chłopcami urządzaliśmy gonitwy. W godzinach popołudniowych w czasie naszej dziecięcej zabawy zjawili się Niemcy: 1 motocykl z przyczepą (3 żołnierzy) i samochód wojskowy odkryty (6 żołnierzy). Jeden z oficerów podszedł do ściany ratusza, na której umocowany był polski orzeł. Próbował go oderwać ręką, ale nie udało mu się to. Wobec tego sięgnął po łopatę z samochodu. Podważył polskie godło i oderwał je od ściany. Wrzucił je do samochodu.
My pobiegliśmy ulicami Krótką i Wąską do ulicy Wrocławskiej. Tam zatrzymał się oddział niemieckich cyklistów, których częstowała Niemka Böhler, właścicielka sklepu mleczarskiego w domu narożnikowym ulic Wrocławskiej i Kilińskiego. Dziś ten dom już nie istnieje”.

Fotografia przedstawia rowerową grupę zwiadowczą niemieckich żołnierzy wkraczających do Jarocina 6 września 1939 r. Zbiory Muzeum Regionalnego w Jarocinie.

Wysadzone mosty

Wysadzone mosty

Dzień 3 września 1939 r. Jarociniacy, po wycofaniu transportów ewakuacyjnych, wysadzili w powietrze wiadukty kolejowe. Opis tamtych wydarzeń zachował w pamięci jarocinianin Henryk Deplewski, mieszkający w chwili wybuchu wojny przy ul. 3 Maja (ob. al. Niepodległości), w pobliżu mostów kolejowych. W swych wspomnieniach zanotował: „Już 2 września wojsko zainstalowało dynamit pod dwoma mostami kolejowymi, graniczącymi prawie z naszym ogrodem, po których biegły trasy kolejowe jako ważne ze względu na połączenie Śląska z Pomorzem. […] Zaminowanych mostów strzegła straż wojskowa w dzień i w nocy. Pytając się żołnierza stojącego na straży, kiedy mosty będą wysadzone, odpowiedział, że jak otrzyma rozkaz. Po 36 godzinach od pierwszych gwizdów syren i lokomotyw oznajmiających wojnę, podminowanie mostów kolejowych sprawiało chyba nie tylko na mnie wrażenie wielkiego zła, jakie miało wkrótce nastąpić. Na moje lata nie mogłem sobie pomieścić w głowie, jak to można zniszczyć most, który się przecież zawali, gruzy zatarasują drogę, a pociągi przestaną jeździć, będziemy odcięci od świata, nie będzie można uciekać koleją, wojsko już nie przejedzie”.
Szykującą się do ewakuacji rodzinę Deplewskich strażnik mostów dnia 3 września zawiadomił, że muszą uciekać w miarę wcześnie, bo na godzinę 12.00 zaplanowano wysadzenie wiaduktów, co zablokuje drogę do miasta. Deplewscy zdecydowali się na szybką ewakuację, a Henryk wspominał dalej: „Byliśmy już na odcinku między wsią Bachorzew a Tarcami […], słyszymy jakieś wybuchy w Jarocinie, a po chwili, wysoko w górę widzimy pnące się kłęby czarnego dymu i pyłu. I tak dwa kłęby dymu widoczne na zachodnim końcu miasta bezsprzecznie oznaczały wysadzenie mostów przy ulicy 3 Maja, a jeden kłąb dymu na południu miasta oznaczał wysadzenie mostu kolejowego przebiegającego nad ulicą Wrocławską w Ciświcy […]”.

Tekst i fotografie ze zbiorów Muzeum Regionalnego w Jarocinie.

Wypędzeni ze swoich domów

Wypędzeni ze swoich domów

Skutkiem wybuchu II wojny światowej były wypędzenia Polaków z ich domów na niespotykaną do tej pory w historii skalę. Niemcy, sporządzając listy osób do wypędzenia, kierowali się stopniem „zagrożenia”, jakie te osoby mogły stanowić dla władzy okupacyjnej. Dnia 1 września 1939 r. nikt z późniejszych tułaczy nie mógł nawet przypuszczać, jak daleko posunięte będzie niemieckie barbarzyństwo. Ogółem z terenu powiatu jarocińskiego w latach 1939-1944 Niemcy wypędzili prawie 10 000 jego mieszkańców! To jeden ze skutków tej okrutnej wojny!

Fotografia przedstawia mieszkańców powiatu jarocińskiego czekających na decyzję o wypędzeniu (grudzień 1939 r., zabudowania klasztoru oo. Franciszkanów w Jarocinie). Zbiory Muzeum Regionalnego w Jarocinie.

Siedziba NSDAP

Siedziba NSDAP

Siedziba NSDAP w Jarocinie w okresie okupacji niemieckiej. Widok na całą, okazałą willę. Na ulicy przeraźliwie pusto i smutno… Obecnie w tym budynku mieści się Prokuratura Rejonowa w Jarocinie.

Fotografia ze zbiorów Muzeum Regionalnego w Jarocinie.

Antoni Janusz, podpułkownik lotnictwa

Antoni Janusz, podpułkownik lotnictwa

Dokładnie 19 lat temu, w Londynie, w wieku 98 lat zmarł podpułkownik lotnictwa Antoni Janusz – wybitny pilot balonowy, zdobywca pucharu Gordona Bennetta w 1938 r. Znaczący fragment jego biografii związany jest z Jarocinem. Prochy jego, zgodnie z ostatnią wolą, sprowadzono do Jarocina.

Fotografia ze zbiorów Muzeum Regionalnego w Jarocinie.

Adolf Hitler Platz

Adolf Hitler Platz

Fotografia odnaleziona wśród ponad 120 bardzo znanych reprodukcji wykonanych przez Niemców w okupowanej Polsce. Przedstawia widok na fragment jarocińskiego Rynku w okresie okupacji niemieckiej. Fotografia bardzo ciekawa, ale jeszcze ciekawszy jest współczesny podpis pod nią. Brzmi on mniej więcej tak:

„Z wyzwolonej prowincji Posen. We wszystkich miejscowościach polskie nazwy ulic zastępuje się niemieckimi. Znak z napisem „Plac Adolfa Hitlera” w Jarotschin. W tym staropolska nazwa. Fot. 22.10.39″. Tak, drodzy niemieccy przyjaciele, prowincja Posen, jak ją nazywacie, to staropolska prowincja z miastem stołecznym Poznań, a wyzwolona to ona została nie w 1939 r. przez „waleczny” Wehrmacht, tylko w okresie powstania wielkopolskiego 1918/1919 przez bohaterskich żołnierzy. Drobna, ale wszakże istotna różnica.

©Tomasz Cieślak
Fotografia ze zbiorów Bundesarchiv.

Bitwa Warszawska

Bitwa Warszawska

Bitwa Warszawska. W tej jednej z najważniejszych batalii w dziejach świata brały też udział jednostki wywodzące się z Wojsk Wielkopolskich. Nie brakowało na froncie wschodnim także żołnierzy z naszego regionu. Na przełomie stycznia i lutego 1920 r. bohaterowie spod Sarnówki i Miejskiej Górki wyruszyli na front północny walki z bolszewikami, w rejon Lidy. Daleko od stron rodzinnych. Mowa o 11. pułku strzelców wielkopolskich, przemianowanym wkrótce na 69. pułk piechoty wielkopolskiej. Walczył on dzielnie w ramach 17. Dywizji Piechoty. W maju 1920 r. dowódcą pułku został dobrze nam znany Stanisław Taczak, były dowódca powstania wielkopolskiego. Właśnie wtedy rozpoczęła się na froncie północnym potężna kontrofensywa wojsk Michaiła Tuchaczewskiego, która zatrzymała się dopiero w sierpniu 1920 r. pod Warszawą. To potężne bolszewickie uderzenie ogromnymi siłami spychało w ciężkich walkach nasze jednostki na zachód.

Wszyscy kojarzymy Bitwę Warszawską z polską kontrofensywą znad Wieprza i dramatyczną polską obroną pod Radzyminem, ale gdyby nie bohaterska postawa wojsk polskich, w tym naszego rodzimego 69. pułku piechoty na północ od Warszawy, w okolicach Nasielska i Pułtuska, sukces polskiej kontrofensywy spełzłby na niczym. To bohaterska obrona całej 17. Dywizji Piechoty na odcinku północnym pozwoliła Piłsudskiemu odnieść zwycięstwo w decydującym momencie Bitwy Warszawskiej.

Spójrzmy na tę batalię zatem szerzej i doceńmy także udział naszych żołnierzy w tych heroicznych zmaganiach.

Fotografia pochodzi ze zbiorów Muzeum Regionalnego w Jarocinie i przedstawia żołnierzy II kompanii 11. pułku strzelców wielkopolskich (późniejszy 69. pułk piechoty).

Polecam też gorąco książkę J. Staszaka „Nie tylko latające kompanie. Udział społeczeństwa ziemi jarocińskiej w powstaniu wielkopolskim w walce o granicę wschodnią Rzeczypospolitej w latach 1918-1921”.

©Tomasz Cieślak

Dni Spółdzielczości

Dni Spółdzielczości

W ostatnich dniach nasze lokalne historie zdominował Rynek oraz jego ponad 100-letnie reorganizacje i adaptacje, co świadczy też niewątpliwie o wyjątkowości tego miejsca. Był on w swojej historii świadkiem najważniejszych wydarzeń w dziejach miasta. To tu naturalnie koncentrowało się życie Jarocina. Także i po II wojnie światowej pełnił rolę gospodarza m.in. takich wydarzeń jak Dni Spółdzielczości w 1947 r. (takie dzisiejsze Dni Przedsiębiorczości w wersji lokalnej…). Dla mnie jednak najcenniejsze spostrzeżenie jest takie, że na naszym Rynku krzyżowały się ważne szlaki komunikacyjne w Wielkopolsce, które w przeszłości były gwarantem rozwoju Jarocina. 

©Tomasz Cieślak
Zbiory Muzeum Regionalnego w Jarocinie.

„Niech żyje 1 maja”

„Niech żyje 1 maja”

„Niech żyje 1 maja – dzień mobilizacji sił obozu demokratycznego do ostatecznego zwycięstwa nad faszyzmem”. Jarocin, Rynek, demonstracja 1-majowa komunistów (treść napisu widocznego w tle na budynku). Przypomnę tylko, że mimo odnoszonych zwycięstw, cały czas trwała II wojna światowa, a walki o Berlin zakończą się dopiero następnego dnia. Operacja berlińska pochłonie setki tysięcy ofiar, w tym polegnie wielu polskich żołnierzy. II wojna światowa parła wytrwale do zakończenia, ale dla wielu Polaków nadszedł czas ponownego zniewolenia, tym razem komunistycznego. Na fotografii wykonanej na Rynku w Jarocinie oprócz oficerów radzieckich i polskich widoczni są funkcjonariusze NKWD oraz spędzeni mieszkańcy miasta. Towarzyszą im rodzimi komuniści i dawni socjaliści, którzy w styczniu i lutym 1945 r. przejęli z nadania radzieckiego władzę w mieście. Są to liderzy Adam Siudmak – burmistrz (pierwszy z prawej) i Leon Kaczmarek – starosta (drugi z lewej).

©Tomasz Cieślak
Zbiory Muzeum Regionalnego w Jarocinie.

Tania sepia rodem z PRL

Tania sepia rodem z PRL

A to niespodzianka. Przedstawiam jarociński Rynek w historycznej odsłonie… w taniej sepii jako „Rondo Absurdu” w okresie PRL. Nie kupuję tego pomysłu, chociaż wrażenie robią na mnie ogromne kwietniki i dużo zieleni. Niestety i one nie przełamują wrażenia osamotnienia przechodniów na tej asfaltowej pustyni. A w podcieniach nie schowały się czasami wielbłądy? Nie nie, to tylko pingwiny, taki mały absurd czasów minionych. Ciekawe, czy jeszcze żyją?

©Tomasz Cieślak

Boso przez jarociński Rynek

Boso przez jarociński Rynek

Boso przez jarociński Rynek… Fotografia z okresu okupacji niemieckiej.

PS. To wielkie szczęście, że tamtejsze kamienice nie były niemymi świadkami rozstrzelania mieszkańców Jarocina w ramach likwidacji przez Niemców polskiej warstwy przywódczej w 1939 r. („Operacja Tannenberg”). Mieszkańcy okolicznych miast mieli mniej szczęścia… Książ, Śrem, Kościan, Kórnik, Pleszew, Środa. Wszędzie tam Niemcy dokonali masowych zbrodni i publicznych egzekucji polskich obywateli i nigdy za to nie ponieśli kary. Tylko do końca 1939 r. w samej Wielkopolsce Niemcy zamordowali co najmniej 10 000 Polaków.

Zbiory Muzeum Regionalnego w Jarocinie.

Kraków i Jarocin

Kraków i Jarocin

Jarocin i Kraków… Co oprócz pięknych rynków i miłości do kultury łączy te dwa miasta? Będziecie zaskoczeni. Jest to data – 1257. To wówczas dokonano lokacji Krakowa i to wtedy pierwszy raz wspomniano w oficjalnym dokumencie o Jarocinie jako civitas!

©Tomasz Cieślak

Furmanką po Rynku

Furmanką po Rynku

Jarociński Rynek na przestrzeni wieków przechodził przez różne fazy organizacji ruchu, od typowo funkcji rekreacyjnej, do odgrywania roli ronda jak w PRL. O dzisiejszej funkcji tego miejsca warto dyskutować i znaleźć jak najlepsze rozwiązanie. Tymczasem w okresie międzywojennym popularne były targi, które przyciągały spragnionych kupnem świeżych produktów mieszkańców. Najlepiej do tego nadawał się właśnie rynek miejski… i w tym przypadku gołębie dominujące dzisiaj w tym miejscu możemy delikatnie nazwać „czyścicielami kamienic” w porównaniu z tym, co pozostawiały po sobie szlachetne zwierzęta, jakimi są konie. Służby miejskie miały pod koniec dnia zapewne pełne ręce roboty. Taki targ to musiała być dopiero atrakcja, ale podobne spotkania kupców odbywały się wówczas w większości miast regionu.

©Tomasz Cieślak
Zbiory Muzeum Regionalnego w Jarocinie.

Krakowski Rynek

Krakowski Rynek

Mój Przyjaciel, będąc kiedyś w Jarocinie stwierdził, że mamy przepiękny Rynek, ustępujący jedynie Rynkowi Głównemu w Krakowie! Przyznam, że zamurowało mnie w pierwszej chwili, ale… on nie żartował! Pocztówka z początku XX w.

©Tomasz Cieślak
Zbiory Muzeum Regionalnego w Jarocinie.

Teatr gier świetlanych

Teatr gier świetlanych

Teatr gier świetlanych to ekwilibrystyczna nazwa niemego kina w Jarocinie, przy ulicy Mickiewicza, zwanego także Teatrem Kinematograficznym lub Kino-Teatrem. Wszystko działo się w latach 1921-1922, z przerwami do 1928 r., zatem dawno temu. O tej niezwykłej, skądinąd niemej atrakcji miasta, opowiada kolejny, umieszczony na naszym profilu Facebook film prawdziwych pasjonatów historii z AKF „JAR”: „Kino przed kinem”. Polecamy! PS. A tytuły… no cóż, zachęcały „Tajemnice Nowego Jorku”, „Tajemniczy pierścień”, „Czarna ręka”, „Demon świata”…

Mistrz kierownicy

Mistrz kierownicy

Pamiętacie samochód, którym w 1930 r. po Jarocinie był wożony gen. Józef Haller? Musiał wzbudzać niebywałą sensację, zapewne nie mniejszą niż jego pasażer. Podobnym samochodem jeździł najsłynniejszy przedwojenny lekarz w Jarocinie dr Leon Idaszewski, oczywiście do swoich pacjentów. Był to, wszystko na to wskazuje, produkowany po I wojnie światowej słynny Fiat 501 Torpedo. Czterocylindrowa maszyna o pojemności 1470 cm3, oczywiście włoskiej konstrukcji. Dr Idaszewski, tak jak był dobrym lekarzem, tak nie najlepszym kierowcą, czego sam był świadomy, i dlatego po rozbiciu auta uczciwie przekazał jego prowadzenie szoferowi Franciszkowi Gronowskiemu, widocznemu na poniższej fotografii z 1925 r. Dobry lekarz wcale nie musi być dobrym kierowcą i odwrotnie. A kierowanie pojazdami w ówczesnych latach było umiejętnością rzadko spotykaną, ponieważ w mieście było zaledwie kilka tego typu pojazdów. A kto woził po Jarocinie gen. Hallera i do kogo należał widoczny na fotografii Fiat? Może Wy wiecie?

©Tomasz Cieślak
Zbiory Jacka Kranza.

Twórca projektu Twórca
Partnerzy
Jarocin Jarocin Jarocin Jarocin Jarocin Jarocin
Jarocin Jarocin Jarocin Jarocin Jarocin

Kategorie tematyczne