Jarocin

Portal historyczny

Ruiny straszą w Radlinie

Ruiny straszą w Radlinie

Pałac Opalińskich w Radlinie. Był to pierwszy w Wielkopolsce zespół pałacowo-ogrodowy, jednocześnie jedna z najokazalszych rezydencji w tamtych czasach. Trudno w to uwierzyć, prawda? Zespół powstał między latami 1570-1592. Tworzył go czworoboczny zespół skrzydeł z krużgankowym dziedzińcem i wieżą bramną usytuowaną na fasadzie północnej. Od wschodu do pałacu przylegał ogród utrzymany w stylu włoskim, otoczony ceglanym murem, a w jego części południowej dominowała kaplica. Dzisiaj ogród pełni rolę cmentarza, a spoglądają na niego właśnie pozostałości tejże kaplicy.

W XVIII w. majątek przeszedł w ręce Sapiehów i zaczął podupadać. Momentem przełomowym był 1778 rok, kiedy Radlin zastawiony został za długi Radolińskim z Jarocina. W XIX w. żerkowski proboszcz pisał, że mimo licznych prac konserwatorskich pałac, jakby niszczony niewidzialną ręką, rozpada się. Wtórował mu Edward Raczyński, który w 1842 r. zanotował: Stare w tem miejscu zamczysko więcej ogromem niż architekturą swoją ściąga na wieś uwagę podróżnego… Poważne sklepienia, kamienne, ciosowe marmury tu i ówdzie porozrzucane okazują, że założyciele wspaniałym mieć go chcieli… Ostatecznie Radlin i zamczysko przeszło w ręce Władysława Radolińskiego z Jarocina. Było to dokładnie w 1840 r. Nowy właściciel, marzący o swojej nowej rodowej siedzibie, pałac w Radlinie… po prostu rozebrał. A cegła zapewne powędrowała do Jarocina, gdzie w latach 1848-1865 wybudowano okazałą siedzibę w stylu neogotyku angielskiego! Parafrazując: Umarł zamek, niech żyje zamek.

Tomasz Cieślak
Fotografia ze zbiorów Archiwum Państwowego w Poznaniu.

Prof. Tadeusz Konopiński z Panienki

Prof. Tadeusz Konopiński z Panienki

Profesor Tadeusz Konopiński (1894-1965), właściciel majątku Panienka koło Jaraczewa. Niezwykła to postać, wielki patriota, powstaniec wielkopolski, światowej sławy autorytet w dziedzinie zootechniki.

Przed wybuchem I wojny światowej rozpoczął studia na Uniwersytecie w Breslau (Wrocław). Powołany do armii niemieckiej walczył na froncie zachodnim. Pod koniec wojny opuścił jej szeregi i wstąpił do Armii Wielkopolskiej, z którą walczył w powstaniu. W wolnej Polsce kontynuował studia na Uniwersytecie Poznańskim. W krótkim czasie doktoryzował się, uzyskując w 1934 r. tytuł profesora. W pracy zawodowej zajmował się zagadnieniem hodowli bydła i zwierząt domowych.

W 1924 r. zawarł w Poznaniu ślub z wyjątkową kobietą Stefanią Jasiecką, o której wkrótce również nakreślę parę słów. Mieli dwie córki: Marię i Joannę.

Profesor Konopiński m.in. w latach 1921-1939 był dyrektorem Wielkopolskiej Izby Rolniczej w Poznaniu, a także organizatorem części rolniczej Pierwszej Powszechnej Wystawy Krajowej w Poznaniu. Znamienita to postać, do której będę wielokrotnie wracał.

©Tomasz Cieślak
Fotografia ze zbiorów Muzeum Regionalnego w Jarocinie.

Kawalerowie Maltańscy

Kawalerowie Maltańscy

Co łączy księcia Hugo Radolińskiego, późniejszego księcia von Radolina, Konrada Bnińskiego i Henryka Chłapowskiego oprócz tego, że byli ziemianami i dysponowali pokaźnymi majątkami? Otóż wszyscy trzej byli Kawalerami Maltańskimi. Taką ciekawostkę odnalazłem w „Kronice Miasta Poznania” (2018/1). Polecam tę lekturę.

Zakon Maltański założono w 1048 r. w Jerozolimie, oficjalnie jako Szpitalne Bractwo Rycerskie opiekujące się chorymi. Główną siedzibą była Malta. W Polsce jedna z komandorii zakonu funkcjonowała od 1187 r. do XIX w. w Poznaniu. Kres jej działalności przyniosły niestety zabory, a wszyscy zainteresowani członkostwem w „Malcie” ze wschodnich Prus zaczęli aspirować do Związku Śląskiego, który powstał w 1867 r. Jednym z nich był właśnie hrabia Hugo Radoliński, który wstąpił do Związku Śląskiego dwa lata po jego powstaniu.

Była to naturalna konsekwencja rozpoczynającej się jego kariery dyplomatycznej, a sam Związek zaczął skupiać wielu Polaków z Wielkopolski, wywodzących się głównie z kręgów ziemiańskich i dyplomatycznych. Wspomnę tylko nazwiska Raczyńskich, Bnińskich, Radziwiłów i Skórzewskich. W 1878 r. do Związku Śląskiego trafił nie kto inny jak Zygmunt Gorzeński herbu Nałęcz ze Śmiełowa.

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, w 1920 r. powstał Związek Polskich Kawalerów Maltańskich, którego członkami zostali Polacy, kawalerowie ze Związku Śląskiego. Zapłacili za to ogromną cenę życia podczas okupacji niemieckiej 1939-1945. Naturalnie w okresie komunistycznym działalność Zakonu była zakazana. Głównym jego celem tak dawniej, jak i obecnie, jest niesienie pomocy potrzebującym.

©Tomasz Cieślak
Fotografia ze zbiorów Archiwum Państwowego w Poznaniu. Hugo Radoliński w polskim stroju szlacheckim, 1875 r.

Głowa do góry! Zawody Gordona Bennetta i triumf Antoniego Janusza

Głowa do góry! Zawody Gordona Bennetta i triumf Antoniego Janusza

Dla tych, co lubią podziwiać balony i sporty balonowe. Głowa do góry! Zobaczcie na tę wyjątkową fotografię z Międzynarodowych Zawodów Balonów Wolnych im. Gordona Bennetta. To najbardziej prestiżowa impreza balonowa na świecie. Odbywa się z przerwami od 1906 r. Swoją obecność, jak stało się tradycją w sportach ekstremalnych, mocno zaznaczyli tu Polacy. Jednym ze zwycięzców tego prestiżowego wyścigu  był urodzony w Jarocinie Antoni Janusz, który wygrywając razem z Franciszkiem Janikiem w Liège w Belgii w 1938 r., stał się niemalże bohaterem narodowym. Ucieknijmy zatem w przestworza i zapomnijmy na chwilę o wszelkich troskach.

©Tomasz Cieślak
Fotografia ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego.

Hrabia Zygmunt Czarnecki

Hrabia Zygmunt Czarnecki

Poznajcie hrabiostwo Czarneckich herbu Prus III: hrabiego Zygmunta seniora (1823-1908) i Marię z Giżyckich (1827-1914). Ich historia bardzo mnie urzekła, podobnie jak piękny pałac w Rusku, którego byli właścicielami, i który swoje czasy świetności przeżywał w pierwszej połowie XX w. Zygmunt hr. Czarnecki, mimo okresu zaborów, pozostał prawdziwym polskim patriotą, wzorowym gospodarzem, oddanym pasjom ziemianinem i dobrym człowiekiem. Podobnymi przymiotami odznaczała się jego droga małżonka, pochodząca z Wołynia Maria z Giżyńskich herbu Gozdawa, z którą dochowali się pięciu synów i jednej córki.

Wyjątkowe jest to, że hrabia posiadał pasję do starodruków i numizmatyki. Zgromadził ponad 4500 okazów numizmatycznych, które w 1872 r. sprzedał warszawskiemu fotografowi Karolowi Beyerowi, i 13 000 woluminów, które zasiliły bibliotekę w Rusku (m.in. były to pierwsze przedruki dzieł Mikołaja Reja i Jana Kochanowskiego). Księgozbiór ten po jego śmierci trafił do biblioteki Baworowskich we Lwowie. Niektóre z cenniejszych dzieł udało się ocalić od wojennej zawieruchy i dziś stanowią zasób Biblioteki Narodowej w Warszawie.

Bardzo dobrze wspominali hrabiego najbliżsi współpracownicy, księża i służba pałacowa. Według Andrzejczakowej, pokojówki z Dobrzycy, hrabia był człowiekiem dobrego serca, opiekuńczym. Na święta Bożego Narodzenia darował każdemu ze swojej służby po srebrnej marce i zawsze zwracał się do nich nie inaczej jak „dziecko moje”. Piękny to obraz harmonijnego współżycia między bogatym właścicielem licznych dóbr w Wielkopolsce a jego pracownikami na początku XX w.

Pod koniec swojego życia hrabia opuścił Rusko i przeniósł się wraz z Marią do Dobrzycy. Zmarł 7 czerwca 1908 r., sześć lat przed swoją małżonką. Po jej śmierci obie trumny przeniesiono do grobowca rodzinnego w podziemiach kościoła w Nieparcie.

©Tomasz Cieślak
Fotografia pochodzi ze zbiorów Muzeum Ziemiaństwa w Dobrzycy. Przedstawia Zygmunta hr. Czarneckiego z żoną Marią z Giżyckich (w centrum) w sali z pejzażem dobrzyckiego pałacu. Źródło: „Notatki Dobrzyckie”.

Zmierzch wielkopolskiego ziemiaństwa

Zmierzch wielkopolskiego ziemiaństwa

Zespół parkowo-pałacowy w Rusku należał do jednych z piękniejszych i ciekawszych założeń ziemiańskich w Wielkopolsce. Ukształtowany został w drugiej połowie XIX w., kiedy w 1870 r. Rusko przeszło w ręce bardzo wpływowej rodziny Czarneckich, a dokładnie hr. Zygmunta Czarneckiego herbu Prus III, kolekcjonera numizmatów, literatury, fotografii i innych obiektów (do końca swojego życia hrabia zgromadził prawie 12 000 woluminów, które utworzyły imponującą bibliotekę).

W 1876 r. dla nowego, bogatego właściciela, zaczęto budować wkrótce w Rusku piękny, okazały, podpiwniczony, neorenesansowy pałac, w którym swoje miejsce znalazła okazała biblioteka. Po wybudowaniu pałacu wokół niego powstał park liczący ponad 7 ha, według projektu Marii Czarneckiej. Powstało także murowane ceglane ogrodzenie z dwoma neobarokowymi ozdobnymi i kutymi bramami oraz dwa stawy.

W 1897 r. Rusko przeszło drogą dziedziczenia na najmłodszego syna, Zygmunta juniora (1866-1940). Senior hr. Zygmunt Czarnecki przeniósł się wówczas do drugiego syna Józefa rezydującego w pałacu w Dobrzycy, która również należała do rodziny. Zmarł tam w 1908 r.

Do dziejów rodziny Czarneckich i Chłapowskich (matką hr. Zygmunta Czarneckiego była Florentyna z baronów Chłapowskich herbu Dryja) będę wracał. Niezwykła to historia wielkiego rodu ziemiańskiego, który posiadał liczne majątki w okolicach Jarocina i Pleszewa. A świadkiem ich bogactwa są dzisiejsze pozostałości zespołu parkowo-pałacowego w Rusku, który czeka na kolejnego w historii Zygmunta…

PS. Córką hr. Zygmunta Czarneckiego juniora była wspominana już przeze mnie Barbara, która w 1935 r. wyszła za mąż za… Henryka Chłapowskiego. Przypadek?

©Tomasz Cieślak
Fotografia przedstawia epizod z życia wielkopolskiej arystokracji oraz wejście do pałacu w Rusku, początek XX w. Źródło: Internet. 

Rusko i arystokratyczny ślub

Rusko i arystokratyczny ślub

Marzyliście kiedyś o ślubie i weselu w pałacu? Wielka to dogodność… Ich marzenia się spełniły, ale życie tragicznie doświadczyło. Mowa o Henryku i Barbarze. Kres ich marzeniom przyniósł 1944 r. i II wojna światowa.

Dnia 15 lutego 1935 r. w kaplicy pałacowej w Rusku odbył się ślub Henryka Chłapowskiego z Chłapowa herbu Dryja (1903-1944) z hrabianką Barbarą Czarnecką z Ruska herbu Prus (1903-1944). Pan młody był ostatnim właścicielem Czerwonej Wsi (pow. kościański), wzmiankowanej w dokumentach już w 1237 r. Od 1744 r. aż do zakończenia II wojny światowej należała ona nieprzerwanie do Chłapowskich. Majątek w 1926 r. liczył bagatela 1277 ha! Henryk był kawalerem maltańskim. Został zamordowany przez Niemców w powstaniu warszawskim w 1944 r. A Barbara…? Będziemy wracać do tej historii.

©Tomasz Cieślak

Rozchodzi się o zakład…

Rozchodzi się o zakład…

Pierwsza Jarocińska Fabryka Wyrobów Cementowych. Po odzyskaniu niepodległości Antoni Świerkowski, przewidując rozwój budownictwa, zainwestował zarobione w USA pieniądze w pierwszą cementownię w naszym mieście. Nie pomylił się. Uruchomił firmę przy ulicy Krakowskiej i w okresie dwudziestolecia międzywojennego czerpał z niej niemałe dochody. Wkrótce stał się jedną z bardziej wpływowych osób w mieście, co potwierdziło objęcie przez niego w latach 30. honorowej funkcji wiceburmistrza Jarocina. Pełnił ją do wybuchu II wojny światowej. Po wkroczeniu Niemców do Jarocina miał szczęście, któremu niewątpliwie pomagało jego amerykańskie obywatelstwo. Nie uchroniło go jednak ostatecznie przed wypędzeniem z jego domu. Tak ten moment wspominała po latach jedna z córek: Wiadomość przyszła latem 1940 r., nocą. Mama mnie obudziła, przykazała ubierać się jak najszybciej i założyć na siebie dwie sukienki. W domu był straszliwy rozgardiasz, wszyscy biegali zdenerwowani, krzyczący jeden na drugiego. A było nas sporo: rodzice, trzej bracia, ja i Agnieszka, gosposia i – co dziwne – niemiecki żandarm, taki tłuścioszek, który pomagał nam się pakować, mówiąc, że mamy zabierać wszystko, że wszystko tam nam będzie potrzebne, bo tam jest strasznie […]. Ostatecznie przez obóz w Łodzi rodzina Świerkowskich trafiła do Woli Tulnickiej na Lubelszczyźnie w Generalnym Gubernatorstwie. 

©Tomasz Cieślak
Fotografia ze zbiorów Muzeum Regionalnego w Jarocinie przedstawia wjazd do fabryki A. Świerkowskiego w Jarocinie.

ORP „Orzeł” i jarociński wątek

ORP „Orzeł” i jarociński wątek

Wielu z Was zapewne słyszało o epopei najsłynniejszego polskiego okrętu podwodnego ORP „Orzeł” w okresie II wojny światowej. Jego brawurowa ucieczka z portu w Tallinnie, do którego „Orzeł” zmuszony trudną sytuacją na pokładzie przybył 14 września 1939 r., oraz tajemnicze zaginięcie na wodach Atlantyku w 1940 r., do dzisiaj rozgrzewa umysły badaczy oraz poszukiwaczy. Ale czy słyszeliście o tym, że służyło na tym legendarnym okręcie, dumie polskiej Marynarki Wojennej, aż trzech jarociniaków?

Do historii przeszli kapitan marynarki, pierwszy mechanik okrętu Florian Roszak, jeden z sześciu oficerów na pokładzie, oraz bosmani Stanisław Mucha i Józef Jarmuż. Obaj motorzyści. Bałtycką odyseję „Orła” opisał jeden z najwybitniejszych znawców tematyki morskiej Jerzy Pertek w książce „Wielkie dni małej floty” (wyd. 2011), do której szczególnie odsyłam zainteresowanych. Florian Roszak za udział w brawurowej ucieczce z Tallinna oraz przedostanie się w październiku 1939 r. na wody sojusznicze bez map otrzymał z rąk Naczelnego Wodza gen. Władysława Sikorskiego Krzyż Walecznych. 

©Tomasz Cieślak
Fotografia ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego.

Rodzeństwo na schodach

Rodzeństwo na schodach

Miałem okazję poznać te pałacowe schody dosyć dobrze. Mają swój potencjał, warto je wykorzystać przy projektowanej wystawie stałej Muzeum Regionalnego, powstającej w pałacu w Jarocinie. Ciekawe, czy na początku XX w. również tak klimatycznie skrzypiały… Pozuje na nich trójka arystokratycznego rodzeństwa: ośmioletnia Maria Eliza, sześcioletnia Cecylia i trzyletni Alfred. To oczywiście najmłodsze pokolenie rodziny von Radolin z Jarocina, dzieci Jana Hugona von Radolin oraz jego żony Ewy z domu Wedel. 

©Tomasz Cieślak
Fotografia ze zbiorów Muzeum Regionalnego w Jarocinie wykonana 19 stycznia 1928 r.

Z Suwałk do Jarocina

Z Suwałk do Jarocina

Z Suwałk do Jarocina daleka droga. Na nowem, zaszczytnem, a pełnem odpowiedzialności stanowisku przy wychowaniu młodego pokolenia naszych oficerów rezerwy, zasyłamy staropolskie „Szczęść Boże”. Tymi słowami we wrześniu 1930 r. żegnało społeczeństwo Suwałk mjr. Jana Józefa Krausa, dowódcę tamtejszego 29. Batalionu Korpusu Ochrony Pogranicza. Mjr Kraus otrzymał właśnie nominację na Komendanta Szkoły Podchorążych Rezerwy Piechoty nr 7a w Jarocinie. Batalion ten funkcjonował w naszym mieście od sierpnia 1928 r. do 1 października 1932 r.

Mjr Jan Józef Kraus (1894-1940) rozpoczął swoją służbę przy boku Józefa Piłsudskiego, walczył w składzie II Brygady Legionów, następnie w wojnie polsko-bolszewickiej. W wolnej Polsce służył w WP, następnie w Korpusie Ochrony Pogranicza w Suwałkach, garnizonie w Jarocinie, Sandomierzu, Samborze oraz Komendzie Uzupełnień w Hrubieszowie. W wyniku działań wojennych we wrześniu 1939 r. dostał się do niewoli sowieckiej. Przewieziony został do obozu w Starobielsku. Swój żołnierski szlak zakończył w Charkowie, zamordowany przez NKWD strzałem w tył głowy, poz. 1422. Pochowany w dołach śmierci w Piatichatkach.

©Tomasz Cieślak
Fotografia przedstawia mjr. Jana Józefa Krause w otoczeniu oficerów Batalionu 7a podczas wręczania młodym adeptom szkoły sznury strzeleckie. Garnizon w Jarocinie, 19 stycznia 1932 r. Zbiory Narodowego Archiwum Cyfrowego.

Grzech Marcin

Grzech Marcin

Marcin Grzech, rocznik 1900, kelner w okresie międzywojennym w restauracji należącej do rodziny Tränknerów w Jarocinie.

Zbiory rodziny Stanisława Kuberki, wójta gminy Jarocin w latach 1919-1939.

Gminna moda męska

Gminna moda męska

Pozostajemy w temacie mody, tym razem męskiej. Okres międzywojenny, ok. 1930 r. w Poznaniu. Stanisław Kuberka, długoletni wójt gminy Jarocin (1919-1939) idący z lewej i wójt gminy Kotlin Balicki w drodze na kurs dokształcający urzędników gminnych.

Fotografia ze zbiorów rodziny Stanisława Kuberki.

Aleja Tadeusza Kościuszki

Aleja Tadeusza Kościuszki

Jarocin w okresie międzywojennym. Aleja Tadeusza Kościuszki. Zwróćcie uwagę na tego pana w kapeluszu – tak spacerowało się po Jarocinie przed wojną.

Zbiory Narodowego Archiwum Cyfrowego.

Jarocin jak z bajki

Jarocin jak z bajki

Jarocin jak z bajki. Rok 1925, Rynek, defilada Bractw Kurkowych. Przepiękne stroje, eleganckie damy, przystojni i szykowni panowie. Piękne kapelusze, powozy i on… czarny automobil zaparkowany przed Hotelem Centralnym. Czy to słynny fiat 501 Torpedo? Do kogo należał?

Defilada Bractw Kurkowych z okazji zjazdu regionalnego. Fotografia Jan Majerowicz, 1925 r. Zbiory Narodowego Archiwum Cyfrowego.

Twarze zwycięzców!

Twarze zwycięzców!

Tak wyglądają twarze zwycięzców! Żołnierze z jarocińskich kompanii latających w powstaniu wielkopolskim w towarzystwie swojego Komendanta mjr. Zbigniewa Ostroróg-Gorzeńskiego. Fotografia wykonana w jarocińskich koszarach w listopadzie 1919 r. w rocznicę rewolucji jarocińskiej. Tymczasem rok wcześniej…

…rano, 9 listopada 1918 r., budząc się z jesiennego snu, mieszkańcy Jarocina zobaczyli rozlepione na terenie miasta rewolucyjne odezwy. W mieście, a dokładnie w garnizonie jarocińskim, powstała pierwsza w Prowincji Poznańskiej (dla Polaków w Wielkim Księstwie Poznańskim) Rada Żołnierska, która przejęła władzę w mieście. Opanowano dworzec i gmachy użyteczności publicznej. Jarocin stał się czwartym zbuntowanym ośrodkiem w Rzeszy. Potęga Wielkich Niemiec kruszyła się. W koszarach wybuchła rewolucja socjalistyczna, ale w Jarocinie miała ona także narodowy charakter. Przewodzili jej bowiem Polacy, członkowie konspiracyjnej organizacji „Jedność”, ale o tym jeszcze wówczas Niemcy nie wiedzieli. Tak rozpoczął się olbrzymi wkład naszego miasta w zwycięstwo powstania wielkopolskiego. JAROCIN BYŁ PIERWSZY, a my możemy być z tego dumni.

©Tomasz Cieślak
Fotografia ze zbiorów Muzeum Regionalnego w Jarocinie. Koloryzacja Mikołaj Kaczmarek, laureat nagrody BohaterOn.

Domek nie tylko dla ogrodnika

Domek nie tylko dla ogrodnika

Dom ogrodnika w Parku Radolińskich w Jarocinie. Budynek, który ma w sobie sporo magii… Powstał według projektu Alfreda Peysera z Pleszewa w 1898 r. na zamówienie księcia Hugona von Radolina. Dla mnie wyjątkowo urokliwy, przechodzi właśnie rewitalizację. Będzie perełką, która ozdobi tę część parku, szczególnie kiedy na fasadzie doskonale będzie widoczny herb Radolińskich Leszczyc, jeden z najstarszych polskich herbów. Wkrótce w tym budynku będzie się mieścił hotel.

©Tomasz Cieślak
Pocztówka ze zbiorów Muzeum Regionalnego w Jarocinie.

Erich Stielau – szef gestapo w Jarocinie

Erich Stielau – szef gestapo w Jarocinie

Piekarz, który zamiast wypiekania chleba wybrał zawód zbrodniarza. Erich Stielau, bo o nim mowa, był szefem gestapo w Jarocinie w okresie okupacji niemieckiej 1940-1942, ale to jest tylko część prawdy… Historia jego życia mogłaby posłużyć jako scenariusz na film sensacyjny, jednak po kolei. Przedstawię ją Wam w kilku aktach.

Urodził się w 1903 r. w Salzwedel w okręgu Altmark w Rzeszy. Wykształcił się w zawodzie piekarza. W 1923 r. porzucił pracę i zapisał się do policji kryminalnej Kripo. Przez dłuższy okres swojej kariery, dokładnie 12 lat, pracował w Schutzpolizei (policji ochronnej), m.in. w Kolonii i Mühlhausen. W 1936 r. opuścił Kolonię i jak sam twierdził, z powodu trudności finansowych wstąpił do gestapo w Akwizgranie, obejmując posadę sekretarza kryminalnego. W 1938 r. zapisał się do NSDAP i SS. Dnia 12 września 1939 r., na wezwanie Ericha Naumanna, przybył ostatecznie do Poznania ze sformowaną wcześniej we Frankfurcie nad Odrą nową grupą policyjną do zadań specjalnych Einsatzgruppe VI.

Były to formacje (podczas kampanii polskiej działało ich osiem), których celem było wyeliminowanie pod osłoną działań wojennych prowadzonych przez Wehrmacht polskiej warstwy przywódczej. Ich zbrodnicza działalność pochłonęła tylko do końca 1939 r. życie 40 000 Polaków na terenach wcielonych do III Rzeszy. Była to „Operacja Tannenberg”, w ramach której tylko w Wielkopolsce z tej liczby zamordowano 10 000 osób.

Stielau brał w niej aktywny udział. Był członkiem zbrodniczego Einsatzkommanda 14 dowodzonego przez Gerharda Flescha. Były to mniejsze jednostki wchodzące w skład Einsatzgruppen. Asystował wraz z doktorem Osterchristem w publicznych egzekucjach w Wielkopolsce. Jego zadaniem było dobijanie rannych, którzy nie zginęli od pierwszej salwy plutonu egzekucyjnego wchodzącego w skład „grupy operacyjnej”. Taka egzekucja miała miejsce m.in. w Lesznie 21 października 1939 r. Na fotografii widzimy właśnie ten moment. Czy przyszły szef gestapo w Jarocinie to widoczny na zdjęciu funkcjonariusz SS, który mierzy do jednego z rannych? Tak rozpoczęła się jego działalność na wielkopolskiej ziemi.

©Tomasz Cieślak
Fotografia ze zbiorów Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej.

Jan Dymny odznaczony Medalem Niepodległości

Jan Dymny odznaczony Medalem Niepodległości

Jan Dymny (1889-1974), żołnierz jarocińskich kompanii latających w powstaniu wielkopolskim. Walczył pod Mroczą, Nakłem, Zdunami i Ślesinem, gdzie został ciężko ranny. Po powstaniu zamieszkał w Jarocinie. Prowadził zakład krawiecki. Zmarł w 1974 r. Spoczywa na cmentarzu w Jarocinie. Odznaczony został Medalem Niepodległości i Wielkopolskim Krzyżem Powstańczym.

Fotografia ze zbiorów Muzeum Regionalnego w Jarocinie.

Podróż w (nie)znane

Podróż w (nie)znane

Wizyta sprzed 100 lat
Dokładnie 100 lat temu, 25 października 1919 r., w Jarocinie przebywał… Józef Piłsudski. Niecodzienny gość zatrzymał się tutaj w czasie swojej podróży, podążając z Warszawy do Poznania drogą przez Łódź i Ostrów. Spotkał się na krótko z lokalną społecznością. W imieniu jarocińskich władz Marszałka witali m.in. burmistrz Franciszek Basiński, starosta Czesław Tollik oraz Zbigniew hr. Ostroróg-Gorzeński z oddziałem jarocińskich powstańców. Świadek tamtych wydarzeń tak opisał to pamiętne wydarzenie: Tłumy oczekują. W obejściach dworca, na torach, drzewach, płotach. Wszędzie. Na budynku stacyjnym łopoce sztandar. Peron zdobi zieleń świerków. Z zegara spływają wstęgi białe i czerwone. Godzina 1010. Do starosty podchodzi dyżurny ruchu w mundurze wojskowym i oznajmia, że pociąg się zbliża… Na horyzoncie od strony Witaszyc ukazuje się czarna, sunąca linia. Wśród oczekujących wielkie poruszenie. Po chwili lokomotywa z wielkim łomotem wpada na dworzec. Orkiestra gra marsza… Ludzie zdejmują nakrycia z głów. Drzwi od wagonu odchylają się. Piłsudski ogląda się, po czym schodzi na peron. […] Wizyta gościa trwała kilka minut. Naczelnik odjechał obdarowany bukietem białych i czerwonych dalii oraz róż. Po tym spotkaniu zostały nam przede wszystkim pamiątki w postaci fotografii.

Zbiory Muzeum Regionalnego w Jarocinie.

Podróż w nieznane

Podróż w nieznane

Kolejna rocznica wywiezienia z Jarocina Żydów w czasie II wojny światowej. Dnia 22 października 1939 r., na mocy zarządzenia starosty Petera Orlowskiego, aresztowano 57 osób narodowości żydowskiej z terenu powiatu jarocińskiego. Wszystkich przetransportowano do getta w Łodzi. Pozostałych Żydów wywieziono w pierwszych dniach listopada, grupując ich najpierw na jarocińskim rynku. Moment ten uwieczniony został na udostępnionej poniżej fotografii, pochodzącej ze zbiorów Instytutu Zachodniego w Poznaniu.
Z zagłady ocalało tylko dwóch jarociniaków wyznania mojżeszowego – Fischel Dudek i Hanni Baumgart.

Twórca projektu Twórca
Partnerzy
Jarocin Jarocin Jarocin Jarocin Jarocin Jarocin
Jarocin Jarocin Jarocin Jarocin Jarocin

Kategorie tematyczne